Forum www.kolyaska.fora.pl Strona Główna www.kolyaska.fora.pl
Motocykle radzieckie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moja (krótka) przygoda z ruskim sprzętem.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 40, 41, 42 ... 57, 58, 59  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kolyaska.fora.pl Strona Główna -> Tematy ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dawid1981
Gość






PostWysłany: Nie 18:01, 26 Paź 2014    Temat postu:

I myslicie ze jak ten filtr zalozy i inne cuda to zrobi 60 tys na tym silniku???????Smile))) A moze ze 150tys ?????????Hihihi
Powrót do góry
Hius




Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 1095
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trzebownisko k/ Rzeszowa

PostWysłany: Nie 19:31, 26 Paź 2014    Temat postu:

Ha ha ha pomarzyć każdemu wolno
Powrót do góry
Zobacz profil autora
astacus




Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Święte

PostWysłany: Nie 20:21, 26 Paź 2014    Temat postu:

odzio napisał:
w temacie pompy to poza Princem i astacusem, który odpadł to już pewnie niewiele się wydarzy, a ja mam problem rozwiązany- dodatkowe 3 minuty przy sprawdzaniu poziomu oleju i jadę na czystym. Astacus się zmęczył, bo pewnie nie wie jak kapitalne znaczenie ma czystość oleju dla długowieczności silnika.


Uwierz mi że Astacus wie...ale...
mam kilka różnych motocykli, i starych i współczesnych. Jeżeli będę (daj Boże) kiedykolwiek objeżdżał kulę ziemską, to na pewno nie na moim Uralu.
Mi wystarczy jak ten motocykl zrobi pode mną 1,5 do 2 tys rocznie.
To jest maxx!
A raz do roku stać mnie na parę litrów oleju żeby zrobić zmianę, zważywszy że ten "stary" olej ogrzeje mnie w warsztacie zimą.
Absolutnie nie neguję pomysłów i patentów na filtry, pompy i wszelkiego rodzaju usprawnienia,
ale wszystko musi posiadać jakieś ekonomiczne uzasadnienie. Mi wystarczy oryginał... nawet za nadto. Może kiedyś jak będę miał czas na zajeżdżanie wszystkich swoich motocykli i będę musiał robić trzy zmiany rocznie w rusaku, to rozważę modyfikacje aby robić dwie!
Nie mniej jednak wytrwałości życzę!
Zdróffka!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
odzio




Dołączył: 15 Paź 2013
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 20:58, 26 Paź 2014    Temat postu:

balu napisał:
Czemu nie użyjesz oryginalnej pompy do liltracji jak w nowszych uralach. Wpiął byś sie w magistrale za pompą, wyprowadził na zewnątrz do filtra i wrócił do silnika.


to brzmi nawet ciekawie. Być może w przyszłości się za tym rozwiązaniem rozejrzę. Teraz już mam zamknięty silnik i jakieś tam rozwiązanie problemu oleju więc cisnę dalej.

Pomierzyłem na kole zamachowym gdzie będzie zapłon i doliczyłem się około 3 stopni różnicy pomiędzy jednym i drugim garem. Nie wiem czy to dużo czy mało ale żeby równo chodziło nie powinno zaszkodzić jakby to wyzerować. Kilka dni wcześniej jak dostałem suwmiarkę doliczyłem się 0,04 mm bicia na wałku na krzywce zapłonu (kręcone w silniku bez zaworów). Wiele rzeczy udało mi się naprostować w rusczynie to wziąłem młotek gumowy i lekko puknąłem - żadnych zmian. Mocniej puknąłem - nic, wziąłem metalowy - nic, wziąłem duży metalowy - nic. W końcu walnąłem dużym i wałek ani drgnął, nawet o jedną setkę. Tzn na pewno drgnął ale wrócił. Także gównolit to to nie jest Smile prędzej pęknie niż się trwale wygnie.

Na krzywkach, gdzie młoteczek wraca do styku było aż 8 stopni różnicy a ja kombinowałem, żeby od tego momentu odliczać zapłon, bo już po cyklu pracy i prędkość się nie zmieni a tu 8 stopni różnicy - nie ma od czego odliczać w ogóle. Można napisać algorytm, żeby procesor kumał jak silnik pali i to kompensował ale to komplikuje i tak zawiły program. Z resztą podstawa to palenie jak w oryginale a elektroniczny zapłon to dalsza sprawa i opcja niepewna. Pomyślałem, że najlepiej będzie krzywkę doszlifować na równo a-la Świątek Wink

Pomyślałem, ze nawet jak mi nie wyjdzie, to żadna strata, bo krzywka powrotu młoteczka się nie liczy w tradycyjnym zapłonie i od niej zacząłem. Osełka diamentowa, potem polerka i po sprawie. Oczywiście wile podejść, co chwila pomiary, za każdym zdjęciem aparatu ustawianie przerwy (potem skumałem, że jak za każdym razem przykręcam aparat w określonej kolejności to się przerwa nie zmienia) itd... Efekt był całkowicie zadowalający.

Mam filmik już po prostowaniu krzywki powrotu młoteczka a jeszcze przed szlifowaniem tej zasadniczej. Na obudowie jest kreska i względem niej zaznaczam różne miejsca na kole podczas gdy brzęczyk mnie informuje co robią styki. http://youtu.be/6lQrA2sUOog

Drugi film pokazuje jak już oba zapłony lewy i prawy są razem na kole, przynajmniej w stopniu, który mnie zadowala, jeszcze tam z pół stopnia bym się doliczył ale bez przesady... http://youtu.be/Zfac3TfoLs8

Osełkę mam taką dużą na klocku i ten klocek przystawiałem do karteru, żeby sama osełka szła równolegle do wałka. [link widoczny dla zalogowanych] Wyszło ładnie, nawet widać było jak prostuje się zużycie po starym młoteczku, który lekko krzywo chodził. Możnaby całą krzywkę tak prześwirować po pełnym obwodzie ale dałem spokój bo i tak dużo mi z tym zeszło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prince




Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 3491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków <-> Warszawa

PostWysłany: Nie 20:58, 26 Paź 2014    Temat postu:

odzio napisał:
"Gęsty" olej mineralny 15W40 i "bardzo ciekły" syntetyczny 0W40 po rozgrzaniu silnika mają taką samą lepkość (potocznie niepoprawnie zwaną gęstością - ale fizycznie gęstość jest coś zupełnie innego). Więc oba te oleje po podgrzaniu to są takie same "siury". Nie ma żadnego sensu kierowanie się lepkością zimnego oleju i wybieranie "gęstego do ruska", bo ważne jest jaką ma lepkość w temperaturze pracy w silniku a nie na półce w butelce.
.


Dobrze to jeszcze raz przemyśl. Bo on z butelki idzie do silnika. A silnik nie jest od razu ciepły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cyrograf15




Dołączył: 10 Kwi 2010
Posty: 4040
Przeczytał: 19 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:36, 26 Paź 2014    Temat postu:

Bicie młotkiem po wałku podpartym łożyskiem to znakomity pomysł. Wszak wiadomo że kosa przez klepanie utwardza się, za tym i łożysko będzie twardsze!
Wojtek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
odzio




Dołączył: 15 Paź 2013
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 1:33, 27 Paź 2014    Temat postu:

Cyrograf15 napisał:
Bicie młotkiem po wałku podpartym łożyskiem to znakomity pomysł...


- generalnie też mi to nie pasuje ale nadzwyczajne wykonanie ruskiej maszyny wymaga czasami nadzwyczajnych środków. Gdybym wyczuł jakiś wyraźny problem z tym łożyskiem po strzale, to byłem gotów je wymienić. ale nic takiego jak z rowerowym z epoki PRL po wbijaniu klina bez podparcia ośki się nie stało Smile

Generalnie uważam, że młotek to najgłupsze narzędzie ale przy tym sprzęcie to często po różne rozmiary jednak sięgam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam M.




Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 4:26, 30 Paź 2014    Temat postu:

Wracajac na chwile do problemu filtrowania oleju to oprocz opilkow i drobinek zuzla bedacego efektem pracy silnika to sam olej tez sie zuzywa.
Nawet po odfiltrowaniu "pompka odzia" to juz nie bedzie nowy olej.
Ja jestem zwolennikiem mocowania pelnoprzeplywowego filtra na stale w silniku, bo wowczas nastepuje stale jego filtrowanie, nie potrzeba dodatkowej pompki Smile.
I tak, jest duza roznica w tym jak wygladaja podzespoly silnika po pracy z takim filtrem w porownaniu do sytuacji odwrotnej - sprawdzilem to na swoim motocyklu.
Moze 60 tys sie nie przejedzie ale nie trzeba ciagle czyscic filtra odsrodkowego na wale. Ja kiedys taki wal zatarlem przy 120 km/godz i nie chcialbym powtarzac tego doswiadczenia Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
odzio




Dołączył: 15 Paź 2013
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 13:45, 30 Paź 2014    Temat postu:

Adam M. napisał:
Nawet po odfiltrowaniu "pompka odzia" to juz nie bedzie nowy olej.


- oczywiście, że tak, ale problem polega na tym, że opiłki masz w oleju w nadmiarowych ilościach praktycznie od początku okresu używania oleju, nie mówiąc w ogóle o sytuacji docierania nawet - a olej traci inne właściwości, o których piszesz dopiero po np 10-15 tyś km, czy jak w przypadku niektórych długoterminowych dopiero po 30 tysiącach km. Właśnie ta rozbieżność czasowa jest pewnym problemem, bo bez filtra mamy 2 możliwe skrajne sytuacje:

1. przy pierwszym pojawieniu się większej ilości opiłków wyrzucasz dobry olej pod względem jego właściwości smarnych, albo:
2. trzymasz do końca okresu utrzymania właściwości smarnych (i innych chemicznych, antykorozyjnych itd), ale żeby do tego końca dojechać musisz 90% czasu jeździć z opiłkami w oleju.


Cytat:
Ja jestem zwolennikiem mocowania pelnoprzeplywowego filtra na stale w silniku, bo wowczas nastepuje stale jego filtrowanie, nie potrzeba dodatkowej pompki Smile.


- jest to na pewno najlepsze rozwiązanie i stosuje się je od lat w każdym silniku. Pozostaje kwestia jak się rozwiąże taką adaptację do starego silnika, bo tutaj mogą być rozmaite trudności. Jak by porównywać pompkę odzia z filtrem wbudowanym we własnym zakresie to jak starałęm się zebrać główne kwestie powyżej kilka postów - są rzeczy zarówno na plus i na minus przy każdym rozwiązaniu. Prawdopodobnie najgorszą opcją jest nie zrobienie niczego w tej kwestii, ani absurdalnie częstych wymian oleju, ani filtra na stałe ani filtrowania okresowego.

Cytat:
I tak, jest duza roznica w tym jak wygladaja podzespoly silnika po pracy z takim filtrem w porownaniu do sytuacji odwrotnej - sprawdzilem to na swoim motocyklu.


- no właśnie, to jest całe sedno sprawy a reszta to są tylko rozmaite środki, żeby ten cel osiągnąć.

Cytat:
Ja kiedys taki wal zatarlem przy 120 km/godz i nie chcialbym powtarzac tego doswiadczenia Smile.


- pewnie oczka duże na dłuższą chwilkę zrobiłeś Smile

***

A u mnie rzeźba w gównolicie trwa nadal. Każda część wymaga młotkowania, wiercenia, piłowania, gięcia, cięcia i innych zabiegów, czsami toczenia i spawania. Szkoda gadać jaka to sraka, nic nie pasuje. Szkalnki- klpepać, chorągiewki musiałem giąć jak chory, żeby w ogóle w zakres łapania lampy weszły, wsporniki kierownicy do półki nie pasowały, kolanka nie szły równolegle do ramy, objemki wydechów nie pasują. Na każdą rzecz muszę poświęcić wiele godzin kombinowania i jakiś desperackich czynów. Kolanka to mnie wręcz załamały, bo to solidna rury są, nie do wygięcia zwyczajnymi sposobami. Żałuję, że sprzedałem skorodowane i pogięte swoje i kupiłem inny gównolit (moje ulubione słowo ostatnio Wink

W końcu pożyczyłem z firmy ślusarskiej półtorametrową solidną rurę, złapałem kolanko solidnie przez drewno i musiałem giąć. Ale źle zrobiłem, że nie dałem do środka jakiejś tulei i mi zdeformowało trochę łączenie do cylindra i potem to musiałem prostować - ale idealne koło to już nie będzie. I tak wszystko- jedno się uda naprostować a inny aspekt się pogarsza - zdaje się jest to cecha charakterystyczna rzeźby w gównolicie. Wszystko krzywe i pogięte jakieś takie, zaczynając od spawów i kształtów ramy, różnych wyprasek żałosnych, powoli zaczynam tym rzygać już. Z prostej współcześnie czynności jaką by się zrobiło przy samochodzie kupując część tutaj wszystko się wydłuża 10-20 -krotnie a i efekt najczęściej wymęczony i żałosny. Zamiast emblematu KMZ proponuę:

GÓWNOLIT
HAND MADE.


Ostatnio zmieniony przez odzio dnia Czw 13:47, 30 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hius




Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 1095
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trzebownisko k/ Rzeszowa

PostWysłany: Czw 20:10, 30 Paź 2014    Temat postu:

No i widzisz kolego powoli się uzależniasz , ale jak zaczniesz kluczami rzucać i pusto będzie w kasie to będzie znaczyć że jesteś już całkowicie uzależniony.
Czyżby nikt Cię nie przestrzegał , nie odradzał , czy nie boczyłeś się jak Ci ktoś mówił prawdę ,z pewnością gdybym przejrzał początek twojej trylogii to coś takiego bym znalazł.
Ty nawet nie doszedłeś do połowy remontu, ale najfajniejsze będzie to jak zaczniesz odpalać i jeżdzić , oj będzie ciekawie ,chciałbym dożyć tej radosnej chwili , być może że tego doczekam.
Mam zamiar pożyć jeszcze jakieś 10 lat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grzeh750




Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łask-Kolumna

PostWysłany: Pią 7:20, 31 Paź 2014    Temat postu:

Hiusie, Odzio nie wyjedzie nigdy Very Happy Odnoszę wrażenie że mnożenie trudności stało się celem Jego istnienia, nawet jak jakimś cudem poskłada do kupy, to i tak , na godzinę przed odpaleniem, okaże się że jakaś ''śróbka'' jest krzywo wkręcona i remont trzeba będzie zacząć od początku rotfl rotfl
Powrót do góry
Zobacz profil autora
odzio




Dołączył: 15 Paź 2013
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 9:24, 31 Paź 2014    Temat postu:

grzeh750 napisał:
Hiusie, Odzio nie wyjedzie nigdy Very Happy Odnoszę wrażenie że mnożenie trudności stało się celem Jego istnienia, nawet jak jakimś cudem poskłada do kupy, to i tak , na godzinę przed odpaleniem, okaże się że jakaś ''śróbka'' jest krzywo wkręcona...


- trudności nie mnożę ja tylko rzeczywistość i mogę ich nie zauważać i udawać, że składam motor ale taki głupi nie jestem, bo wiem, że każda niedoróbka mnie potem "w dupę ugryzie". Rzeczywiście składanie tego motura to dwa kroki do przodu, potem zaraz rozbiórka i poprawki jak wiem, że coś powinienem/mogłem lepiej zrobić, ale żeby próbę rzetelnego remontu nazywać "mnożeniem trudności"???

Pytanie - bo w amortyzatorze są takie duże cieniutkie, twarde, czerwone uszczelki z materiału podobnego jak w gaźnikach - można ten materiał gdzieś zdobyć? (jak się nazywa), albo czymś sensownym zastąpić? (czym?)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corsar




Dołączył: 09 Paź 2012
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Osielsko

PostWysłany: Pią 9:30, 31 Paź 2014    Temat postu:

Sądzisz, że ilość godzin spędzonych przy remontowaniu ruskiego sprzętu jest skorelowana dodatnio z jego potencjałem eksploatacyjnym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
odzio




Dołączył: 15 Paź 2013
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 10:35, 31 Paź 2014    Temat postu:

Hius napisał:
Czyżby nikt Cię nie przestrzegał , nie odradzał , czy nie boczyłeś się jak Ci ktoś mówił prawdę ,z pewnością gdybym przejrzał początek twojej trylogii to coś takiego bym znalazł.


- największe wrażenie zrobiło na mnie ostrzeżenie na jakiejś stronie o Junaku, niestety nie wiem jak ją teraz namierzyć, ale pewnie kojarzycie. Od razu wiedziałem, że to jest wyzwanie dla mnie - bez pojęcia, bez narzędzi i zaplecza Wink

Cytat:
Ty nawet nie doszedłeś do połowy remontu...


Hius, rozumiem, że mam potraktować to jako próbę z twojej strony zapytania ile remontu już zrobiłem ? Wink

Uprzejmie informuję, że jestem już poza połową Smile

Wczoraj odebrałem ostatnie graty z poprawek od lakierkurwanika. 4 miesiące trwała walka u niego aż ostatnie 2-3 tygi codziennie go naciskałem nieprzyjemnymi telefonami i wizytami. Do opcji atomowej narobienia mu gnoju nie doszło, bo zaczął coś tam po jednym na 3-5 dni robić i dobierał wszystkie telefony, ale niedużo brakowało.

Nawet linki kupione niby do Emy wszystkie musiałem przerabiać. Jedynie od gazu pasowało bez przeróbek ale z kolei handlarz jedną przysłał a drugą jakąś inną. Całe szczęście, że mam chałturniczy zakład linkarski blisko ale to i tak są przeprawy i poprawki poprawek a i tak końcówki na dźwignie mam takie, że mi zeżrą aluminium w krótkim czasie. No nic, wymyślę sobie co by tu jeszcze pod nogi sobie rzucić (mam na myśli kolejną kłodę Smile i może jeszcze jakoś to poprawię...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
odzio




Dołączył: 15 Paź 2013
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 10:51, 31 Paź 2014    Temat postu:

corsar napisał:
Sądzisz, że ilość godzin spędzonych przy remontowaniu ruskiego sprzętu jest skorelowana dodatnio z jego potencjałem eksploatacyjnym?


- w moim przypadku tak podejrzewam, że jest, ale jestem niedoświadczony, bo nawet do tej pory od kupna moto nie odpaliłem, więc gno wiem tak naprawdę.
Chodzi mi tylko o utrzymanie jakiegoś przyzwoitego minimum, na które mnie stać, bo wiadomo, że od pewnego momentu nic na plus z gównolitu się nie wyciśnie. Jak sprzęgło i wał wyciągałem 3 razy to za każdym razem coś tam poprawiałem. To jakbym trzeci silnik składał. Przy pierwszym czegoś zapomniałem, coś spieprzyłem, o czymś nie wiedziałem i gdybym tego od razu nie poprawił to kto wie czy miałbym szansę na tych samych częściach złożyć to jeszcze raz. Motor jest i tak dość wrażliwy sam z własnych niedoróbek i tak się pojawią niespodzianki - ale robię co mogę skromnymi środkami żeby je zminimalizować. Dla mnie to jest pozytywna rzecz ale jak zwykle są tacy, którzy odwrócą kota ogonem i zaczną twierdzić, że sobie tylko utrudniam Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kolyaska.fora.pl Strona Główna -> Tematy ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 40, 41, 42 ... 57, 58, 59  Następny
Strona 41 z 59

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin