|
www.kolyaska.fora.pl Motocykle radzieckie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
odzio
Dołączył: 15 Paź 2013 Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Nie 18:33, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
j35 napisał: | w nocy jade jak w dzien na H4, a Ty załóż sobie chińskiego leda. |
Zabrzmiało jakby to miał być kaganek niewiele lepszy od oryginału a ubierając to w liczby standardowa żarówka H4 z tego co znalazłem w sieci na szybko ma 1000 lumenów a chińska dioda jak ta, co podawałem wcześniej ma 360lm, więc kupując nie 5W a 10W diodę mamy koło 720lm czyli prawie 3/4 mocy H4. (Z grubsza licząc koło 10W się marnuje na oryginalnym zapłonie mechanicznym).
A tak dogłębnie patrząc to największe różnice mogą być na wolnych obrotach, zdaję sobie sprawę, że na tym polu prądnica może mocno przegrać z alternatorem i dlatego jak się chce mieć mocne światło LED na poziomie np 3/4 mocy H4 to chyba musiałoby jednak trochę przygasać na przedłużających się wolnych obrotach (na prądnicy) - ale to tak na wyczucie mówię, bo nie znam dokładnych charakterystyk. Alternator oczywiście jest lepszy elektrycznie.
Z ciekawostek, to ostatnio kupiłem bardzo fajny klej. Rzeczywiście powiem, że rewelacja. Nazwa, że to jest "spawanie plastiku" oddaje sprawę - miesza się 2 składniki chemoutwardzalne, czyli coś jak zwykły epoxyd, ale ta mieszanka rozpuszcza trcohę plastik, przenika wgłąb i to wszystko szybko twardnieje. Na razie wypróbowałem go na polistyrenie, podejrzewam, że nie wszystkie plastiki rozpuszcza, ale wtedy będzie działać jak epoxyd. Trzyma naprawdę mocno. Plastic Welding: [link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
Hius
Dołączył: 06 Cze 2009 Posty: 1095 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trzebownisko k/ Rzeszowa
|
Wysłany: Nie 18:55, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Odzio czy ty jesteś akwizytorem jakiegoś gównianego kleju ?
Z ciekawostek kol.Odzio ja ostatnio kupiłem 10 szt prezerwatyw i wszystkie były za duże nie szło ich założyć .Długo nad tym dumałem dlaczego , a okazało się że mi nie staje.
Idę w ślady kolegów i zaciągam żelazną kurtynę na ten temat |
|
Powrót do góry |
|
|
michal
Dołączył: 24 Lut 2012 Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chelm/Pittsburgh
|
Wysłany: Wto 2:29, 02 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Juz prawie rok czasu minal od czytania tej powiesci. Wiele wieczorow na nia poswiecilem wiec ODZIO, jak jeszcze jestes na tym forum, to napisz czy skonczyles swoj motocykl i wstaw zdjecie. |
|
Powrót do góry |
|
|
odzio
Dołączył: 15 Paź 2013 Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 15:16, 02 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Cześć,
po ostatnim poście niedługo potem zrobiło się zimno w garażu i na zimę zaprzestałem działania w garażu. Natomiast pokupowałem resztę części przez net (mam praktycznie wszystko kupione) i robiłem sobie przymiarki do elektronicznego zapłonu własnej roboty. Tak w 90% mam szkielet zapłonu gotowy (program na mikrokontroler) ale w praktyce nie wiem czy uda mi się to do końca. Kilku rzeczy jeszcze nie wiem i bym musiał je wykumać na działającym silniku –np. krzywą zapłonu i różne detale potrzebne do prawidłowej pracy. Pomysł miałem taki, żeby użyć oryginalny mechaniczny przerywacz jako źródło impulsów dla elektronicznej regulacji wyprzedzenia zapłonu . Dzięki temu zyskuje się niezawodny „impulsator”, niewrażliwy na temperaturę wewnątrz silnika tak jak elementy elektroniczne i zachowuje się opcję używania oryginalnego ręcznego zapłonu (planowałem ukryty przełącznik auto-manual). No ale to na razie w sferze planów- chociaż mam już bardzo dużo zrobione.
Graty dałem na jesieni do malowania, to mi lakiernik trzymał miesiąc czy dwa i nie tknął nic, co chwila do niego jeździłem i w końcu powiedziałem, że za tydzień odbieram wszystko bez względu ile zrobi – to pomalował mi podkładem epoxydowym jaki mu dałem 75% gratów. Byłem tak zrażony, tym sraniem się z lakiernikiem, i nie znałem innego malującego motory, że zarzuciłem temat. Dopiero na wiosnę popytałem kolesi od motorów i dali mi namiary do fajnego gościa co super lakieruje pod względem estetycznym, bo do technologii mam poważne zastrzeżenia. Mam już wszystko pomalowane oprócz baku ( przedniego błotnika, który muszę dopiero dopasować -przeróbka z wysokiego na niski – to pewnie będą osobne jajca ciągnące się miesiącami). Rama i okoliczne graty na czarno a kolor wybrałem ciemny granat ze srebrnym podwójnym cienkim szparunkiem – wygląda prawie na czarny więc dałem na fotce do porównania prawdziwie czarny element obok:
[link widoczny dla zalogowanych]
Bak miał przeżarte okolice bocznych blach (bak od Kachy) i trzeba było połatać. Lakiernik dał go do swojego blacharza – ale ten nie dał rady nic z tym zrobić. No to znalazłem jakiegoś innego faceta, który się podjął. Niestety po wstawieniu przez niego blach w miejsce rdzy bak stracił kształt i był po bokach zapadnięty (stówkę dałem za to smarkanie i nie jestem zadowolony, żeby szpachlówką załatwiać teraz temat.).
[link widoczny dla zalogowanych]
Żałuję, że nie kupiłem palnika do lutowania twardego (widziałem na allegro używany zestawik za sensowne pieniądze), bo bym dołożył 300zł i miałbym i dużo lepiej zrobione przez siebie i miałbym palnik na przyszłość.
Właśnie dziś się z tym szarpałem, bo miałem to szybko załatwić i zawieźć lakiernikowi, który już go zaczął robić. Spawacz polecił mi sprawdzić bak pod względem szczelności zanim przyspawałby boczne blachy te od gum. No to napompowałem bak pompką rowerową i znalazłem po kilka maleńkich dziurek z tego spawania. Przy okazji pomyślałem, że nagrzeję te boki żeby je trochę odpuknęło na zewnątrz. No i odpuknęło je trochę – ale przesadziłem z ciśnieniem i efekt jest taki :
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Zaraz zobaczę, czy to mi się uda jakoś jeszcze uratować, bo na teraz to załamka. Robiłem na szybko bo lakiernik chce kończyć i się rozliczyć z roboty i nawet się nie przebrałem do tej roboty ani nie pomyślałem, żeby dać coś w środek baku. Dobrze, że miałem opaskę na całości trzymającą zakrętkę baku (w ramach trzymania szczelności), bo by mi go rozdęło kompletnie na boki i nie byłoby czego prostować.
Co do szpachlowania to umówiłem się na samym początku z gościem, że ma robić najpierw podkład a potem szpachlówkę – tak jak się to fachowo robi, wiedziałem, że będzie tendencja do robienia odwrotnie – każdy lakiernik idzie na łatwiznę i nie interesuje go długoterminowa antykorozyjność. No i oczywiście lakiernik nawalił szpachlówkę na gołą blachę i tylko dlatego to zauważyłem, że wyniknął problem z łataniem rdzy w baku – zdecydowałem, że dam to do innego spawacza. Szpachlówki się nie daje na gołą blachę bo szpachlówka nie ma właściwość i izolujących a wręcz ciągnie wodę. Jeszcze na ramie to nie ma takiego znaczenia –ale na tej cienkiej blaszcze z baku przeżartej rdzą z obu stron i wycienionej piaskowaniem to moim zdaniem jest bardzo ważne, szczególnie jak to ma nie odpaść po 3 latach. Koleś się tłumaczył, że użył spec szpachlówki z wypełniaczem metalowym. To fakt, ale jest to zwykła szpachlówka poliamidowa ciągnąca wodę tylko, że z innym wypełniaczem i dzięki niemu nie „siada” z biegiem czasu. Założę się, że nie znajdzie mi żadnych katalogów producenta, gdzie szpachlówkę się kładzie na gołą blachę. No i bak był przez rok u 4 fachowców (2 lakierników i 2 spawaczy i wygląda tak jak wygląda Każdy go otłuścił brudnymi łapami, ja jeszcze dziś rozdąłem i nie ma czego malować, za to mam na spawach około 10 dziurek, bo jeszcze 3 mi doszły od tego rozdęcia pod spodem baku. Mam ochotę zerwać szpachlówkę, przeszczotkować drucianą szczotką cały bak albo dać jeszcze raz do delikatnego przedmuchania piaskiem, potem sobie wałkiem sam pomaluję gruntem izolującym epoxydowym (bo nawet jak lakiernik użyje podkłądu tto wypełniającego a nie izolującoego, bo taki jest łątwiej szlifować) i dopiero oddam do dalszego partolenia jakimiś szpachlówkami. (jeśli go naprostuję, bo wcale to nie jest pewne). Teraz po moczeniu w wodzie w poszukiwaniu przecieków bak mi cały się pokrył rdzawym nalotem, mimo, że go od razu wytarłem. No ciężko jest.
Jeden zasraniec po drugim nie daje sobie rady z ruszczyną. W zasadzie do jakiegokolwiek „fachofca” bym nie dał to poprawiam u drugiego. Piaskowanie – dwa razy, szlif cylindra – dwa razy (dawałem do honowania po dziadku z Iławy), lakiernik – drugiego już przerabiam, spawacz- drugi, bo pierwszy nie nawiązał walki a i tak najchętniej bym to po nim sam sobie polutował (lutem twardym mam na myśli). Także „nendza”.
Narzekam na różnych zasrańców ale oczywiście ślimaczenie to głównie moja zasługa. Miałem bardzo stresujący zeszły rok i z nadmiaru stresu zacząłem mieć depresję. Zacząłem czytać jak sobie z tym poradzić i wyczytałem, że amalgamaty w zębach to jest straszny problem, który może bardzo się przyczyniać do wielu problemów psychicznych w tym do depresji. Miałem kilka plomb amalgamatowych, które z resztą ścierałem ze stresów różnych i zjadałem ciągle tą rtęć. Z resztą nie trzeba nic robić, żeby się nałykać. Tu jest video jak gazuje kilkudziesięcioletni ząb z amalgamatem:
https://www.youtube.com/watch?v=9ylnQ-T7oiA
Oczywiście widoczne jest to przy odpowiednim świetle, którego długość fali pochłaniają pary rtęci i na odpowiednim tle. Jak poszedłem wywalić amalgamaty to przy rozwiercaniu wydostaje się potężna dawka toksycznych par i po tym czułem się jeszcze gorzej. Ale biorę kwas alfa liponowy i mam nadzieję za rok się w dużym stopniu odtruję i zacznę lepiej psychicznie funkcjonować, bo bywały dni, że sukcesem było jak udawało się wstać z łóżka.
No i tak to wygląda po całości. Ponad miesiąc temu miałem mieć już na gotowo całe malowanie i nowe chęci do składania złomki. Wjebałem w ruszczynę zmieszaną w połowie z C. Jotem ponad 20 tysi i mam kupę złomu i same zmartwienia. Nie wiem czy uda mi się to złożyć, po roku od rozłożenia tak zerkam na niektóre części i nie wiem co to jest Dobrze, że sobie posortowałem części w kartonikach tematycznie
Ostatnio zmieniony przez odzio dnia Wto 15:35, 02 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
szefostwo
Dołączył: 17 Lip 2012 Posty: 277 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skwierzyna/Poznań
|
Wysłany: Wto 16:09, 02 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Depresja:
Dobrze, że usunąłeś te plomby, ale informacje o ich związku z depresją traktowałbym z przymrużeniem oka i pewnym dystansem. Jeszcze nie tak dawno temu używało się tego masowo, a współczynnik depresji był niższy niż obecnie. Jedyne, co można aktualnie o niej powiedzieć, to fakt, że zazwyczaj jest sumą predyspozycji osobowościowych (więc i geny) i trudnej sytuacji życiowej, która ją wyzwala. Trzymaj się z daleka od poradników pozytywnego myślenia i innych takich, bo dają efekt przeciwny do zamierzonego. Jeśli będziesz zainteresowany tematem, to szukaj książek wydawnictw naukowych.
Ruski:
Ja bym chyba kupił inny bak |
|
Powrót do góry |
|
|
Prince
Dołączył: 15 Kwi 2009 Posty: 3491 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków <-> Warszawa
|
Wysłany: Wto 18:21, 02 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ubawna historia . Ale tak właśnie jest jak ktoś nie ma przetartych ścieżek po specjalistach. Miedzy innymi dlatego koszty wykonania samemu są zwykle większe niż gotowca z warsztatu na poziomie. Bak jest mega. Taki turystyczny, o powiększonej pojemności. Tak z ciekawości - ile bar robi taką robote? ;>
Moim skromnym zdaniem ta akcja sie nie opłaca. Lepiej kupić sprawny bak wymagający tylko lakieru.
Pewnie w samo paliwo na wożenie do spawaczy i telefony wydałeś równowartość sensownego
Chcesz zabezpieczyć na lata to zacznij od fosforanowania. Na to KTL i masz zajebisty podkład.W trakcie zeszłotygodniowej wycieczki do Krakowa znalazłem ocynkownie która nie boi sie baków. Też można spróbować. Z pozostałymi blachami jeszcze mniejszy problem. |
|
Powrót do góry |
|
|
odzio
Dołączył: 15 Paź 2013 Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 23:35, 02 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
o dziwo bak po całym popołudniu katowania (dosłownie katowania) udało mi się wyciągnąć na prostą. Na zewnątrz praktycznie nie widać, że sporo przeszedł, jedynie od środka w miejscu na ramę jest zmasakrowany, bo ciężko było dojść, grzałem i waliłem różnymi rzeczami w tym przecinakiem ale na ramę w końcu pasuje.
1 bar go tak załatwił - odczyt z pompki samochodowej "ręcznej" , ale takiej w miarę (w odróżnieniu od takiej, którą się ani razu mi nie udało nic napompować . Niby 1 bar to mało ale jednak to jest kilogram na cm kwadratowy a centymetrów jest kilkaset na takiej powierzchni około ramy.
Przywiązałem się już do tego swojego baku przez te wszystkie historie dam mu jeszcze szansę, ale przy "pierwszym błędzie z jego strony" będę myślał w kierunku czegoś - no właśnie kwestia co się znów wylosuje. Ten przynajmniej wiem, że ma 10 dziur i spawacz mi je zaklei w ramach kończenia roboty - a przynajmniej będzie próbować. Spawał na wżery z rdzy, bo nie wyciął wszystkiego do ładnej blachy a piaskowanie nie doszło pod blachy od gum i nic dziwnego, że tyle jest teraz dziur. W sumie dobrze, że nie wyciął więcej bo wstawiając płaską blachę tak jak zrobił to by mi całkiem bak zdeformował.
Ocynk to super rzecz ale mimo wszystko uważam, że dla mnie optymalnym wyborem będzie dobry epoxyd (izolujący w odróżnieniu od wypełniającego) i prawidłowo położony. Cena w stos. do poziomu zabezpieczenia i relatywna łatwość wykonania (a jednak sprawiająca tyle kłopotów) przeważa na jego korzyść. Wiele samochodów jest tak fabrycznie zabezpieczane antykorozyjnie i stoją latami pod gołym niebem i w zimie w solance - a moja ruszczynomaszyna będzie miała sporadyczny kontakt z wodą.
Co do rtęci to podobno dentyści jako grupa zawodowa najczęściej mają depresję i popełniają samobójstwa, no ale skupmy się na ruszczynie -albo chociaż na ruskich dentystach |
|
Powrót do góry |
|
|
michal
Dołączył: 24 Lut 2012 Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chelm/Pittsburgh
|
Wysłany: Czw 2:23, 04 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Wow, duzo kasiory poszlo Ci w sprzet ktory jest w czesciach. Powodzenia i wytrwalosci i oby nic sie nie posypalo przez pierwsze 100tys km. Zawsze sprobowac mozesz sprzedac go po kosztach na zagranicznych stronach, jak np. Ebay.com. Napewno depresja Ci wtedy minie jak kasiora Ci sie zwroci. |
|
Powrót do góry |
|
|
odzio
Dołączył: 15 Paź 2013 Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 16:11, 04 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
na razie nie zamierzam go sprzedawać - nawet, gdybym miał go zrobionego i nie sądzę, żebym po kosztach mógł go sprzedać nawet. Wszystko co podejrzane i zużyte wymieniałem ale wolałem nową chińszczyznę od jakiś rzeźbionych oryginałów - słowem moja kupa części to w połowie Ching Jang - ale może to dobrze, bo jakby ktoś z e-baya pytał to mam mało ruskich części i zawsze mogę go pozycjonować jako nie do końca oryginalnego C.J. )) Ta kwota to zliczone wszystkie koszty (może oprócz jeżdzenia po magikach), chociaż doliczyłem też transport i wypożyczenie przyczepki przy kupnie.
Dziś dalszy ciąg walki z bakiem - ile to czasu wszystko pochłania, nie wspominając o kasurze. Znów go zaniosłem do spawania ostatnich dziurek (bo błąd zrobiłem, że najpierw zaznaczyłem dziury a potem go prostowałem i po prostowaniu doszły nowe). Po moczeniu ileś razy w wodzie nalor rdzy i znów do piaskowania tak na szybko. Na to od razu porządny podkład antykorozyjny wałkiem, bo nie mam siły walczyć z lakiernikami, którzy mimo próśb mi walą szpachlówkę na golą blachę i dają jakieś swoje gówniane podkłady- które im potem bardzo łatwo jest szlifować a antykorozyjność jako wysoce pożądana kwestia w ogóle się w ich umysłach nie pojawia. Dobry podkład antykorozyjny jest twardy i nikt nie lubi sobie dodawać roboty do szlifowania, którą i tak przykryje wierzchni lakier.
Z resztą w sklepie z lakierami mówią, że głownie sprzedają akryl wypełniający - czyli większość robót blacharskich nie osiąga antykorozyjnych parametrów jakie mogłąby osiągać w XXI wieku a jak się do tego zaliczy nagminne szpachlówki na gołą blachę to już w ogóle poziom antykorozyjny pewnie jest dużo gorszy niż fabryczna ruska minia z lat 50. W każdym razie udało mi się dopiąć tego epoxydu i nie sądzę, żebym kiedykolwiek oglądał jeszcze w tym motorze rdzę albo golą blachę - jeśli coś odpadnie to co najwyżej kolor, a twardy podkład położony na świeżo wypiaskowany, szorstki metal na pewno zostanie. |
|
Powrót do góry |
|
|
michal
Dołączył: 24 Lut 2012 Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chelm/Pittsburgh
|
Wysłany: Pią 3:46, 05 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
ruski sprzet brzmi lepiej niz chinski chang jiang. No coz, ja mam ten chinski CJ750. Jak go kupilem to mial 125km. W drodze od sprzedawcy puscil symmering na wale no i od tej pory mam juz buty wodoodporne, he he. Silnik pracowal cichutko przez pierwszy 1000km a pozniej jak traktor. Czesci sa dobrej jakosci tylko chrom jest kiepski. Silnik spuchl kilka razy ze az moc stracil ale na tlokach nic nie widac ani na cylindrach ze cos im dolega. Gazniki sa dobre aby tylko mialy plywaki z miedzi a nie te plastikowe. Uszczelki pod glowice sa dobre. Znowu kupilem komplet uszczelek gumowych do motocykla i wal znowu zaczal rzygac olejem. Linka od predkosciomierza mi sie urwala, rowniez nia woda dostaje sie do skrzyni i robi sie biala maz. Regulator napiecia pod wplywem wstrzasow pada i trzeba kupic nowy. Jestem ciekaw co kupiles chinskiego. W sumie to nie jest zla jakosc, tylko technnologia lat 30-tych i jak chce sie jezdzic to trzeba dlubac. No i jakos lepiej chodzil jak lalem dodatek olowiu do benzyny.Czesci sa tanie, tylko wysylka kosztuje to samo co czesci. |
|
Powrót do góry |
|
|
odzio
Dołączył: 15 Paź 2013 Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 15:09, 05 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
kupowałem graty przez Allegro w większości i tak po prawdzie to jednak chyba większość części jest pochodzenia ruskiego. To co wiem, że chinol to kierownica z klamkami i gazem, gaźniki, przedni widelec, przedni błotnik, suwaki, dekiel dyfra, chyba też obręcze (chrom) i pewnie też szprychy, być może też jakieś drobne pierdoły. |
|
Powrót do góry |
|
|
michal
Dołączył: 24 Lut 2012 Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chelm/Pittsburgh
|
Wysłany: Sob 2:42, 06 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Bedziesz zadowolony z czesci. Chrom dobrze trzyma sie kierownicy, manetki z czasem Ci popekaja. U mnie w gaznikach byly zalozone ograniczniki na przepustnice zeby w/g instrukcji co iles tam km podcinac je. Chodzi o docieranie silnika. Szprychy polamalem i a te co zostaly to zardzewialy ale to moze tylko przez to, ze caly rok jezdze i lubie a to w blotku, czy po sniegu pojezdzic. Ogolnie lubie teren.
[link widoczny dla zalogowanych]
Kupiles sobie takie szprychy i moim zdaniem sa lepsze. Jeszcze sie nie polamaly. |
|
Powrót do góry |
|
|
michal
Dołączył: 24 Lut 2012 Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chelm/Pittsburgh
|
Wysłany: Sob 2:54, 06 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Bedziesz zadowolony z czesci. Chrom dobrze trzyma sie kierownicy, manetki z czasem Ci popekaja. Chrom z tlumikow mi zszedl i z kolanek. U mnie w gaznikach byly zalozone ograniczniki na przepustnice zeby w/g instrukcji co iles tam km podcinac je. Chodzi o docieranie silnika. Szprychy polamalem i a te co zostaly to zardzewialy ale to moze tylko przez to, ze caly rok jezdze i lubie a to w blotku, czy po sniegu pojezdzic. Ogolnie lubie teren.
[link widoczny dla zalogowanych]
Kupilem sobie takie szprychy i moim zdaniem sa lepsze. Jeszcze sie nie polamaly i nie rdzewieja. Przypatrz sie uwaznie zdjeciu. Te szprychy sa krecone. Zobaczysz o co mi chodzi. Jak chcesz to popatrz na mojego chinola w Kolyaskowej galerii. |
|
Powrót do góry |
|
|
odzio
Dołączył: 15 Paź 2013 Posty: 378 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 9:31, 06 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Michał, a ty jeździsz swojo maszyno po Michiganie?
Migacze masz nie do przejścia
Jest masa producentów chińskich części i nie wiem jakie szprychy trafiłem (zdaje się od bimbera brałem). Trochę mnie dziwi, że się twoje szybko połamały, bo jak miałęm Iża to katowaliśmy go z kumplem po lasach, niejednokrotnie tylne koło się odrywało przy jakiejś mini "skoczni", że silnik na chwilkę na wyższe obroty wchodził ale ani jednej szprychy nie miałem złamanej. Z wózkiem jazda daje boczne obciążenia na koło i myślę, że to ma decydujące znaczenie. Ja na razie bez kibla planuję.
A jak mi manetki popękają to sobie niebieską taśmą okręcę Cholera, w oryginalnej kierownicy zdjąłem te taśmy i pod spodem były w super stanie te gumy - ale od razu sprzedałem "niepotrzebne" części, żeby się do końca nie pogrążać finansowo.
wczoraj odebrałem błotnik:
[link widoczny dla zalogowanych]
Mimo, że zdjęcie jest zaniebieszczone to nie widać tak od razu że to jest ciemny granat - i właśnie dzięki temu ten kolor ma super głębię. No ale ja tego sam nie wymyśliłem tylko zdjąłem z przyłapanego na parkingu audi A6. Koleś chętnie mi podał kod koloru jak mu powiedziałem, że jego samochód ma przepiękny kolor i że chcę mieć taki sam na starym motorze. Szparunek miał być na przełamaniu płaszczyzn błotnika -ale lakiernik zapomniał i zrobił nisko ....
Ostatnio zmieniony przez odzio dnia Sob 9:51, 06 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Roy
Dołączył: 16 Wrz 2010 Posty: 302 Przeczytał: 27 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ZAWIERCIE
|
Wysłany: Pon 20:46, 08 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Czytam ten twój wątek, i się nadziwić nie mogę na jakich ty majstrów trafiasz, albo zapomni a jak nie zapomni jak miał zrobić to spier@oli w inny sposób. Że też masz sumienie im płacić w ogóle za te "usługi". |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|