www.kolyaska.fora.pl

slawo

Właśnie oglądałem jeszcze nie doszłem do siebie.

LukS

debili nie brakuje...

klapek

Kó*wa... Dziś ochrzciłem synka (żonka nalegała..) i jak patrzę na ten syf co koleś odje*ał to nóż się otwiera...

Fck co za kibel...!

agrupa

Ten gość na pewno NIE kupuje w MdiaMarkecie.

PS. Wie ktoś co z dzieckiem?

Prince

Tak. Nic sie nie stało. Za dziećmi nie przepadam ale to chyba marny pomysł żeby próbować sie ich tak pozbywać.

slawo

Prince

Nie wierze ze muzyka ma wpływ na poglądy. Myślę ze raczej poglądy przyciągają muzykę. Ale w sumie nie wiem. Jakiej słucham?
To ze "nic sie nie stało" to odpowiedz na pytanie agrupy.
Trzeba było przeglądnąć filmy użytkownika. Kolejny był kręcony 10 min później i na nim bąk szalał na małym crossie.

gemini-ah

Decyzja czy zabierać dzieci do kosza to trudna sprawa i każdy rodzic musi sam to rozsądzić.
Jasne jest że w razie jakiejkolwiek kolizji ryzyko obrażeń jest nieporównywalnie większe w motocyklu niż w samochodzie osobowym.
Ja osobiście zabierałem i chyba będę dalej zabierać synów na spokojne krajoznawcze wycieczki. Zastanawiam się natomiast nad zabezpieczeniami dla nich.
Do tej pory sądziłem że lepiej nie instalować pasów, fotelików itp. Wydaje mi się że w razie kolizji, wywrotki itp. lepiej wylecieć/wyturlać się z kosza niż zostać w zaprzęgu.
Dla małego dziecka (poniżej 5-6 lat) najlepsza będzie chyba podróż z mamą w koszu. Może wtedy przypilnować żeby dziecko nie wstało i wychylało się podczas jazdy.
Ciekaw jestem czy i jakie zabezpieczenia stosujecie dla dziecka. Może macie ciekawe patenty?

klapek

W momencie gdy masz pałąk nad głową i fotelik z pasami to za dużo nie ma się co stać małemu pasażerowi.
Gdzieś na youtube widziałem Czecha który zrobił dość mądrze przedni zderzak gondoli. Dość gruba rura okalająca dół gondoli, zamocowana do ramy wózka. Przy uderzeniu w drzewo czy w inną przeszkodę jest duża szansa że gondola się wywinie do środka...

Harcerz

temat strasznie stary, ale chciałem wtrącić swoje cztery rupie. W koszu mam zamontowane pasy, ale tylko te okalające biodra. Nie zapinam w nie dziecka, nigdy w życiu, gdyż podczas dachowania ginie na miejscu. Pas ten służy do zapinania osoby dorosłej, która w trakcie jazdy ma przed sobą dziecko, a wszystko po to, aby podczas czołówki nie zmiażdżyła dziecka o burtę kosza. Ta sama zasada działania, co zapinanie pasów na tylnym siedzeniu samochodu. Robi się to po to, aby podczas kolizji pasażer nie zmiażdżył osoby przed sobą zapiętej w pasy, gdyż siła uderzenia bezwładnego ciała jest ogromna. Jeśli jadę z samym dzieckiem, a jeżdzę od jej piątego roku życia, to sadzam dzieciaczka na środek fotela, a po jego lewej i prawej stronie wsuwam karimaty zwinięte w rolki, więc nie ma ruchu na boki. Od przodu zabezpieczam córcię plandeką, którą zapinam na boczne chwyty i w ten przecudny sposób zabezpieczam ją przed wiatrem, zimnem i odsuwam od przodu burty. Pozdro

siara

Czy tylko ja widze ze to troll?

Artur pmi

ha,ha. siara to nie troll,pisze jak karyna. Albo się mylę.

Artur pmi

a tak w temacie, moi jak byli mali woziłem w koszu ale tylko po mieście.W teren nigdy bo strach.