|
www.kolyaska.fora.pl Motocykle radzieckie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Siedlczanka
Dołączył: 28 Wrz 2009 Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce
|
Wysłany: Wto 13:57, 19 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
No to w swoim i Łukasza imieniu, zapraszam do obejrzenia fotorelacji. Po raz pierwszy w historii mojego pstrykania, w fotorelacji pojawiły się zdjęcia kogoś innego. Opisy też w większości pochodzą od Łukasza. Ale może właśnie w ten sposób udało nam się stworzyć coś co pomoże Wam przypomnieć sobie gdzie byliśmy, jakich opowieści słuchaliśmy i kto nam je opowiadał. A tym, którzy nie dotarli na Rajd pomoże w odlezieniu miejsc podczas indywidualnych wycieczek w rejony Jędrusi.
Miłego oglądania i wspominania:
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
LukS
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Staszów - świętokrzyskie
|
Wysłany: Wto 8:05, 26 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Podsumowanie i krótka relacja
III Motocyklowy Rajd Historyczno-Krajoznawczy „Śladami Jędrusiów”
15-17 maja 2015 r.
Dziękujemy serdeczne za liczne przybycie oraz patriotyczną atmosferę, którą stworzyliście
i w której uczestniczyliście, a także wspólną przygodę z motocyklami i historią.
Na spotkanie w pogodny i ciepły piątkowy wieczór w Mielcu nie udało się dojechać wszystkim na czas. Część z tych, którzy przybyli mieli poślizg. Musieliśmy zacząć o godz. 18:30 z około piętnastoma załogami. W trakcie przemów dojeżdżały kolejne, więc nie ze wszystkimi można się było przywitać bezpośrednio, ale cieszyła wzrastająca frekwencja. Pojawiło się w końcu ok. 25 załóg. Zaproszeni miejscowi mieleccy historycy i pasjonaci, panowie Jan Świerczek i Janusz Grdeń, zaskoczyli nas „formalną” oprawą, tj. hasłami i flagą narodową. Po ich słowach oraz p. Andrzeja Wawrylaka o wydarzeniach i rozbiciu więzienia przez Jędrusiów i miejscową placówkę AK ruszyliśmy w trasę wieczorną w kierunku pierwszego z biwaków - miejscowości Zdaków w pobliżu ujścia Wisłoki do Wisły. Trasa tego etapu prowadziła wzdłuż Wisłoki, częściowo przy jej prawobrzeżnych wałach – partyzanckich rowerowych „autostradach”. Dojechaliśmy do drewnianego kościoła, największego rzymskokatolickiego w Polsce, który znajduje się w miejscowości Gawłuszowice. Tu mieliśmy umówione zwiedzanie. Zapoznaliśmy się z jego historią oraz parafii, która obchodziła 800-lecie istnienia. Potem udaliśmy się już na biwak. Etap wyniósł około 25 km, z czego ok. 35% szutry, reszta asfalt.
Na miejscu, a właściwie po zakupach w Gawłuszowicach, nastąpiło jednak ogólne rozluźnienie, przez co nie odbył się grupowy patrol nocny po okolicy, miejscach związanych z historią Odwet/Jędrusie. Właściwie to już w nocy pojechała jedna załoga w osobie animatora rajdu i pilota – syna kombatanta – Roberta Świerczka. Nie było potrzeby skrzykiwać rozentuzjazmowanych uczestników, więc na przyszłość będzie po co wrócić w te strony. Biwak pierwszy to nocleg na terenie byłego i opuszczonego ośrodka wypoczynkowego. Większość wolała spać w namiotach, mniejsza część w „nawiedzonym hotelu”. Ognisko, kiełbaski, wspólne gawędy i dobrze po północy rozeszliśmy się na nocleg.
W sobotę pobudka i pakowanie. Samochód transportowy nie był mocno wypełniony tobołkami, więc nasuwa się wniosek, że dwie bazy to nie takie straszne wyzwanie logistyczne, przynajmniej dla zaprzęgów Smile. Odprawa miała miejsce o godzinie 9.00 i wyjazd z biwaku nastąpił z lekkim poślizgiem. Niektórzy pechowcy zostali w celu usunięcia drobnych awarii. Dołączą potem z pomocą map
z zaznaczoną trasą, które były przygotowane dla wszystkich uczestników. Na starcie ustawiamy się
w szyk i widać, że jest nas więcej niż w piątek. Kilka załóg dojechało w nocy i rankiem. Pogoda wyśmienita, choć noc była ponoć chłodna. Być może, bo dwóch kolegów uciekło z „hotelu”, rozpaliło drugie ognisko i spało pomiędzy nimi. Ciepły ranek jednak dobrze rokował na resztę dnia. Po wizycie pod domem u jednego z Jędrusiów szybko opuściliśmy podkarpackie i znaleźliśmy się na lewobrzeżnej stronie Wisły. Dużo się tu działo, co można oglądnąć na fotorelacjach – odnośniki poniżej. Wymieniając w kolejności miejsca planowych postojów: Trzcianka, Niekrasów (zwiedzanie zabytkowego drewnianego kościoła), Osiek, Sulisławice, Rybnica to miejsca odwetowo-jędrusiowe. Następnie uczczenie 100-lecia Bitwy pod Konarami z udziałem I Brygady Legionów Polskich i miejscowości: Konary, Płaczkowice, Beradz oraz Góry Pęchowskie. Potem zmiana krajoznawcza na Ossolin z ruinami zamku oraz podziemną kaplicą, tzw. Betlejemką. Dalej jedziemy już w kierunku drugiego biwaku w Sandomierzu. Zatrzymujemy się jeszcze w nadwiślańskiej miejscowości Ostrołęka, która jest związana historią
z „naszymi” partyzantami. Tu następuje ostatni sobotni odczyt i uzupełniamy zapasy w sklepie na nadchodzący intensywny wieczór i noc. Samodyscyplina uczestników, natrętny gwizdek prowadzącego, pomoc skoczków, środkowych oraz zamykającego znających trasę pozwoliły dość sprawnie poprowadzić tak liczną grupę po bocznych drogach i krętym szlaku. Około 18:30 – czyli pół godziny przed planowanym czasem – kończymy sobotni etap. Rozbijanie namiotów, bieżące gorące wrażenia, ognisko i przygotowanie wspólnej „michy”. Już w nocy kilkunastoosobowa grupa udaje się
z gospodarzem Piotrem (przewodnik PTTK) na sandomierskie wzgórze Salve Regina i słucha jego opowiadań. Po powrocie jeszcze tylko nocne długie Polaków rozmowy… i ostatni uczestnik dociera do nas z Warszawy około 4-tej nad ranem! Rozpoznaliśmy go rano poprzez wystające spod śpiwora buty. Spał pod chmurką. W pełni zasługuje na używany pseudonim (po prostu „Dziki”).
W sobotę wziął udział w rajdzie kolejny gość pan Józef Antończyk z Dęby, pasjonata i wieloletni przyjaciel wielu Jędrusiów. Między innymi w Sulisławicach opowiadał o tragicznych wydarzeniach i czytał wiersze Zbigniewa „Bobo” Kabaty (Jędruś). Komadora i v-ce uhonorował odznakami, które otrzymał jeszcze od Eugeniusza „Pliszki” Dąbrowskiego (Jędruś).
Łącznie w tym dniu przejechaliśmy około 105 km, z czego około 55% asfaltów, reszta to drogi szutrowe oraz polne i leśne. Staraliśmy się te terenowe odcinki co jakiś czas przetykać asfaltami, aby móc schładzać rozbrykane motocykle. Niektórzy mogli być nieco zawiedzeni, że teren nie był aż tak wymagający, ale my się raczej z tego cieszymy. Było sucho i dość twardo – inaczej niż na pierwszych wiosennych objazdach. Zostały nieliczne rozmiękczenia i kałuże po środowych i czwartkowych opadach. Formuła tego rajdu nie jest skierowana na ujeżdżanie się i taplanie po osie kół. Zależy nam na sprawnym przebiegu rajdu i zmierzeniu się z historią terenu niż z nim samym. Kilka razy rajd „Polska B”
i zeszłoroczny mini-rajd na orientację niosły za sobą również zabawę wysiłkową dla sprzętów i ludzi. Jednak to już inne założenia, wyzwanie i jazda. Niemniej nie możemy sobie odżałować świeżo utwardzonej i wyasfaltowanej drogi z miejscowości Beradz do Gór Pęchowskich. To był jeden
z najpiękniejszych odcinków terenowych tego rajdu. Malowniczy, klimatyczny, głęboki i stromy podjazd lessowym wąwozem. Taki zostanie już jednak tylko w naszych wspomnieniach, gdyż aktualnie stracił swoje walory dzikości, właśnie przez nieszczęsny asfalt. Tam nawet po lekkich opadach mieliśmy niezłą walkę z podjazdem, a teraz to już historia… Wszystko się zmienia. Nie zawsze na lepsze. Czasem odchodzi bezpowrotnie…
Nie zapominamy jednak o historii naszego kraju. Ona odejść bezpowrotnie nie może. Wojna dawno za nami i długi czas pokoju. Jednak ostatnie wydarzenia pokazują, że historia kołem się toczy
i lubi powracać, tylko w nieco zmienionej formie. Mają świadomość o tym Ci, którzy ją znają i o niej nie zapominają. Za słowami Józefa Piłsudskiego: „Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium”. Rajd ten miał na celu przypomnienie nam o wydarzeniach z okresu II Wojny Światowej, a także o po nich następujących czasach terroru sowieckiego okupanta. Tym razem nawiązał również do wydarzeń z okresu I Wojny Światowej. Jednych i drugich łączył wspólny cel i marzenia o Wolnej i Niepodległej Polsce. Ci pierwsi ją wywalczyli, Ci drudzy jej bronili. Uszanowaliśmy i oddaliśmy Im honor i cześć. Ci pierwsi już tylko we wspomnieniach. Z Jędrusiów pozostali już nieliczni, jak np. spotkany przez nas pan Stefan „Lew” Świerczek (na balkonie jego domu), a kilka tygodni wcześniej pan Mieczysław „Dentysta” Korczak. Oto słowa „Lwa”, które poprzez hałas naszych motorów pod jego domem w Gawłuszowicach usłyszało tylko kilka osób, więc trzeba je przytoczyć: „Chłopcy - ja byłem taki jak Wy! Dziękuję Wam, że o nas pamiętacie (czyli o Jędrusiach)”.
W niedzielę obudził nas lekki deszczyk i nisko ciągnące chmury. Temperatura nieco spadła, ale nie ostudziła emocji. Po śniadaniu odbyło się rozdanie pamiątkowych dyplomów oraz krótkie podsumowanie samego przebiegu rajdu, włącznie z wydarzeniami specjalnymi (awarie, najdłuższa trasa, najstarszy motocykl itp.). Wszyscy zostali uhonorowani pamiątkowymi dyplomami. Potem nastąpiły ostatnie odczyty związane z Jędrusiami i Sandomierzem. Miało odbyć się grupowe zwiedzanie tego wspaniałego i pięknego miasta, lecz z różnych przyczyn nastąpiło to już w podgrupach. Jedna
z grup pojechała odwiedzić lessowe jeszcze naturalne wąwozy (!) i ruiny zamku w Międzygórzu
i opłotkami przez Ujazd i Bardo dojechała do Kielc. Inni pojechali swoimi drogami.
W rajdzie wzięło udział 39 załóg motocyklowych i 3 samochodowe. Ponad połowę stanowiły radzieckie zaprzęgi wszelkiej maści: Kaśki, Emki, Dniepry i Urale wraz z przeszczepami oraz BMW, Jawa. Pozostałe to motocykle solo marki Awo-Simson, Junak, CZ, WSK, MZ, Jawa, SHL i nieco młodsze Yamaha, Honda oraz Harley-Davidson. Niestety dwóm załogom z Kielc nie udało się dotrzeć na rajd (poważna awaria Simsona). Impreza odbył się po dłuższej przerwie, a mimo to przybyło dużo więcej osób niż poprzednio. Pojawili się starzy, jak i nowi koledzy i koleżanki. W rajdzie uczestniczyło około 50 osób. Rozpiętość wiekowa znaczna, najstarsi p.Albin i Kazimierz dobiegają do siedemdziesiątki (lub jak oni wolą, są lekko po sześćdziesiątce) a najmłodsi to siedmio-i-trochę-latowie, pasażerowie swoich ojców tj. Piotruś i Mateusz. Najdłuższą trasę zaliczył Andrzej z Kutna, ok.330km choć niewiele mniej pokonali koledzy Grzegorz i Andrzej z Rybnika. Najstarsze motocykle to rocznik 1956. Awo Grzegorza, M72 Mateusza i również M72 Artura. Najliczniejszą grupę stanowiła WGM Ponidzie.
Widać więc, że formuła patriotyczno-historyczna ma swój odzew i impreza się rozwija. Nie wiadomo jeszcze za jaki czas, ale rajd odbędzie się ponownie. Już zrodziło się kilka pomysłów na trasę kolejnej edycji. Partyzanckich miejsc i historii w regionie nie brakuje. Trzeba ją tylko wyłuskać i krzewić.
Do... wsiadanego!
Przewodnicy rajdu - Świętokrzyska Nieformalna Grupa Motocyklowa
Odnośniki do fotorelacji
Siedlczanka+LukS w poprzednim post
Adam [link widoczny dla zalogowanych]
Tomasz Ś. [link widoczny dla zalogowanych]
Tomasz Z. [link widoczny dla zalogowanych]
WGM Ponidzie [link widoczny dla zalogowanych]
Zbyszek Ś. [link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
Doktor
Dołączył: 29 Paź 2009 Posty: 169 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 16:12, 31 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Dzieki Luksie za zaproszenie na wspaniały Rajd! to jest istota! naszej pasji chwile magiczne.. takze dzieki za tyle zdjec - to dzieki Wam w ogóle mam co wspominac gdyz sam ledwo sie zalapalem z kaprysna Gazela
Zreszta okazji nie jest za wiele, przepraszam ze pisze jedna reka ale dzis zlamalem reke i jestem uziemiony |
|
Powrót do góry |
|
|
pepe
Dołączył: 23 Kwi 2009 Posty: 202 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Busko Zdroj
|
Wysłany: Sob 6:01, 20 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Wracaj do zdrowia!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|