|
www.kolyaska.fora.pl Motocykle radzieckie
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 17:49, 15 Gru 2015 Temat postu: Do muzeum i z powrotem - Piotrków-Irbit-Piotrków (KONIEC) |
|
|
Relacja i zdjęcia - Brzytwa, Mikimoll, Ural63
Prolog - maj 2015.
Wódka, zakąska, pomysły...
Podobnie zaczyna się wiele idiotycznych historii, tym razem nie było inaczej. Na delikatnym bankieciku po starcie [link widoczny dla zalogowanych] w [link widoczny dla zalogowanych] , mocno wyluzowany Szymek (Ural63) zagaił:
-Nie pojechałbyś z nami do muzeum motocykli ? Mogą być fajne zdjęcia.
-Czyli z kim ? I gdzie to ma być ? Gdzieś koło Piotrkowa ?
-No ja i Ziemek (Brzytwa), ale kawałek dalej to muzeum. W Irbicie .
Portfel profilaktycznie zapłakał, ale oko błysnęło a promile zdusiły wątpliwości. Odpowiedź była oczywista.
Od razu wiadomo było że jazda ruskiem nie wchodzi w grę 3500 kilometrów w jedną stronę, na miejscu tysiąc lub półtora i powrót - razem gładko 8-10 tysięcy czyli minimum 20 dni samego dojazdu po 400 km (nie licząc niespodzianek). A urlop ma przecież 8-10 dni .
[link widoczny dla zalogowanych]
Marzenie o spektakularnej wyprawie trzeba odłożyć na później i skupić się na planowaniu dużej przygody .
Odc. 1 Nudy - czyli szybka faza planowania.
Plan w maju, wyjazd w sierpniu. No dobra, trzeba zagęścić ruchy - faza przygotowań to żadna atrakcja, ale o pewnych rzeczach warto wspomnieć.
Wizy - Rosja nie ułatwia. Trzeba mieć voucher turystyczny wystawiony przez uprawnioną firmę, ubezpieczenie na minimum 30 tysięcy euro, fotografię w odpowiednim formacie (że o ustawieniu modela i wypełnieniu kadru nie wspomnę) , prawidłowo wydrukować wniosek wizowy (np. nie wolno go dostosować do rozmiarów papieru podczas wydruku ? ) i jeszcze kilka szykan. Można bez vouchera z firmy turystycznej (na inny typ wizy) - wtedy wystarczy zaproszenie od mieszkańca. Potwierdzone notarialnie .
W praktyce, jeśli ma się niewiele czasu, nie ma się doświadczenia lub rodziny na miejscu to jest się skazanym na pośrednika wizowego. Dajesz zdjęcia, paszport, mnóstwo danych (brakowało tylko numeru buta) i kasę - czas operacyjny około 2 tygodni.
Bilety lotnicze - u nas skończyło się na Aeroflocie z Warszawy przez Moskwę, ale opcje są różne (przez Rygę, przez Pragę - zależy z jakim wyprzedzeniem kupuje się bilety i co tam wychodzi z promocji).
Pomagają wyszukiwarki lotów - np. skyscanner.pl oraz przeszukiwanie forów np. fly4free.pl
Noclegi - wiadomo, dobrze działa booking.com . Oczywiście tam gdzie już dotarł , w innym przypadku trzeba mieć fart albo tubylca (pamiętajmy o rodzaju wyprawy - z plecakami i walizami, dość słabo załatwia się cokolwiek bez środka transportu).
W naszym przypadku absolutnie nieoceniony okazał się Iwan (jakże by inaczej ) i jego lokalne kontakty.
Jakieś 2 tygodnie przed wylotem mamy wszystko.No to klamka raczej zapadła.
Odc. 2 - poszły konie po betonie. Wylot - sierpień 2015.
Na lotnisku w Warszawie sprawnie i spokojnie, tylko zapoznanie z cennikiem restauracji powoduje że nerwowo rozglądamy się w poszukiwaniu żyrantów pod kredyt. Na szczęście jest sklep wolnocłowy i po szybkim zakupie uruchamiamy akcję "podaj dalej" . Po 3-4 okrążeniach wiśniowej sztafety, wiemy już że oczekiwanie i przelot będą pod znakiem wielkiej szczęśliwości.
My zakończyliśmy przygotowania do lotu w odpowiednim momencie. Uzmysłowił nam to napotkany w Moskwie (podczas przesiadki do Jekaterynburga) Roman.
Roman to budowlaniec wracjący z Giermanii, przykleił się do nas a ponieważ był już nieźle zrobiony - więc zrobił się bardzo rozmowny. Kiedy usłyszał że jesteśmy z Polski to do tego wszystkiego zrobił się przeszczęśliwy i natychmiast postanowił pochwalić się znajomością naszej pięknej mowy, w kółko powtarzając "co ty ku.rwa robisz". Nie drążyłem tematu, ale skoro właśnie tego nauczył się od Polaków to mogło wiele mówić o jego kwalifikacjach ?
Roman był spruty na perłowo, więc bez wahania poszedł do samolotu pustą bramką dla VIPów. Już czuliśmy że będzie cyrk, ale ku naszemu zdziwieniu poszedł gładko i zniknął z pola widzenia. Nawet byliśmy zadowoleni .
Przeloty ogólnie bez jakichś perturbacji - nikt nie krzyczał że "ruskie go biją" ;] . Jedzenie nijakie (jak to w samolocie), stewardessy optycznie różne ( na początku lotu znacznie ładniejsze), ale przez cały czas równie profesjonalne i sympatyczne.Trochę pilnowania wielkości bagażu podręcznego, ale bez ortodoksji.
Samoloty nowoczesne (na całej trasie, wewnętrznej również),bardzo czysto. Ogólnie wporzo - wbrew temu co mogłoby się wydawać te linie mają bardzo dobrą renomę. Na pokładzie nie było gęsi splatających się szyjami , a z folkloru tylko miauczący sierściuch w nosidełku.
Chyba trzeba polecieć gdzieś dalej żeby powalczyć o miejsce z klatką pełną żywych kur .
cdn.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez mikimoll dnia Śro 16:52, 30 Gru 2015, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 12:27, 16 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc. 3 - Orzeł wylądował. Jekaterynburg
Po wylądowaniu w Jekaterynburgu, na lotnisku sprawdzamy kursy walut (tak, dla sportu), oczywiście przelicznik bandycki i przeznaczony wyłącznie dla desperatów. Taki urok wszelkich kantorów dworcowych.
Iwan lekko się spóźnia, spodziewał się nas w innej części lotniska. Nie stresujemy się bo jeszcze o tym nie myślimy, ale po wyjściu na zewnątrz uświadamiamy sobie że jesteśmy jednocześnie w Rosji, na Syberii i w Azji.
Czyli właśnie mamy kumulację "groźnych i niebezpiecznych" miejsc w oczach przeciętnego polskiego telewidza .
Pierwsze wyjście i od razu pomnik technologiczno/militarny. Przed budynkiem lotniska ustawiono naturalnych rozmiarów makietę doświadczalnego myśliwca o napędzie rakietowym BI-1 ([link widoczny dla zalogowanych] ) na cześć tragicznie zmarłego pilota oblatywacza
[link widoczny dla zalogowanych] .
[link widoczny dla zalogowanych]
Później przyzwyczaimy się do napotykania takich obiektów w różnych miejscach. W zasadzie gdzie się człowiek nie ruszy stoi czołg(a przynajmniej armata), samolot albo jakiś okazały pamiatnik Wojny Ojczyźnianej .
Tutaj np. mógł być neon/banner, a jest samolot w centrum miasta na dachu budynku DOSAAF w centrum Jekaterynburga :
[link widoczny dla zalogowanych]
Wciąż w szampańskich nastrojach ładujemy się w samochód Iwana i wyruszamy w drogę z naszym lokalnym przewodnikiem. Dość szybko wyjeżdżamy z miasta i zaczyna się las. Potem dla odmiany las, las, ponownie las. Skoro jest las, to pierwsze pytanie brzmi czy są niedźwiedzie ? Okazuje się że oczywiście są i to niedaleko.
A konkretnie ze 300 kilometrów dalej - to pierwsza wskazówka że "niedaleko" tutaj oznacza coś innego niż u nas.
Ostatnio zmieniony przez mikimoll dnia Czw 11:20, 17 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 12:28, 16 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc. 4 - Warsztat Edika
Jesteśmy już w rejonie irbickim.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wyczynu nie ma – ale wrażenie jednak jest.
Wkrótce docieramy do wsi Zajkowo. Tutaj oczywiście też są pomniki militarne.
Na początek lokalny bohater (co tutaj oznacza 1. rosyjski 2. uralski 3. najczęściej drugowojenny) -
as lotnictwa myśliwskiego Grigorij Reczkałow ( samolot na pomniku jest od czapy, ale jest).
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
A potem czołg bez tablicy pamiątkowej. Po prostu czołg i już.
[link widoczny dla zalogowanych]
Niedługo trafiamy do Edika, pierwszej miejscówki z długiej listy atrakcji. Edik zajmuje się m.in budowaniem i naprawami motocykli ale również kolekcjonuje i zaopatruje inne kolekcje i muzea.
Warsztat na pierwszy rzut oka nie robi wrażenia,
[link widoczny dla zalogowanych]
ale jak zacznie się łazić po terenie można trafić na perełki.
Fabrycznie nowego Urala z 1991 roku:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Piękne prawdziwki czekające na swoją kolej do restauracji:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Czy też prywatne zabawki szefa i przyjaciół:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
W tzw. międzyczasie oprócz serdeczności, żartów i wymiany uprzejmości pojawiają się inne - bardziej namacalne oznaki gościnności:
[link widoczny dla zalogowanych]
kazachstańska wódka "Złoty Człowiek", kazachstańska kiełbasa (nie wiemy z czego, może być że z koniny, ale pyszna) pajdy chleba i czekolada na zakąskę pod wódeczkę. Oprócz tego oczywiście czaj.
Chleb i czaj to w ogóle osobna kategoria - i jedno i drugie jest niemal domyślnie stosowane do wszelkich posiłków, spotkań i innych okazji konsumpcyjno-towarzyskich. Chlebem można zakąsić po wychyleniu stakanczika wódki, herbatką można popić . Jeśli nie bierzesz chleba do obiadu, pani ze stołówki myśli że zapomniałeś i upewnia się że nie chcesz. Przestało nas to dziwić kiedy zobaczyliśmy że można jeść chleb jako dodatek do makaronu z sosem, albo do kaszy gryczanej z mięsem.
Gmeramy sobie po półkach i znajdujemy przeróżne skarby np. katalog części do Urala M-62/63/66 (zrobiliśmy fotokopię całości )
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Ziemek trafia na dyfer dostosowany do obsługi hamulca hydraulicznego, obok na złomie leży gondola, która na OLXie poszła by jako "dla konesera i pasjonaty ! do lekkich poprawek lakierniczych ! jedyna taka zobacz ! nie komar zundapp wanna pudełko zapałek"
Tutaj to towar równie cenny jak u nas powiedzmy tylna klapa do lanosa.
Pogadanki, wymiana poglądów (politycznych również), oglądanie fantów . Nikt nikogo nie pogania, czas idzie jakiś swoim osobnym rytmem. Wpadliśmy na chwilkę, wyszło jak zawsze.
[link widoczny dla zalogowanych]
Pamiątkowe zdjęcie zrobione, czas ruszać dalej.
cdn.
Ostatnio zmieniony przez mikimoll dnia Czw 11:20, 17 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 15:57, 16 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc. 5 - Jest Irbit, jest dobrze.
Docieramy do naszej bazy na najbliższe kilka dni. W nieco obskurnym budynku, ostatnie piętro zajmuje hotel. Recepcja, ze 20 pokoi - jest biznes . Na parterze jest siedziba partii Swoboda oraz dość hardkorowa dyskoteka (co wieczór są regularne bijatyki - nie zawsze męsko-męskie) oraz lokalny sklep 24/h z kategorii śniadania/zakąski. Do tego dwa sklepy monopolowe obok siebie.
Są łóżka, nie ma robaków jest ok.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Podsumowując - w kategorii cena/jakość nasz hotel jest najlepszy w mieście.
Chwilę odsypiamy a wieczorem postanowiliśmy uczcić przyjazd testując lokalne wyroby akcyzowane, popijane pepsi-colą (zerknijcie na etykietę ) i zagryzane tłustawą konserwą z jelenia. Da się to połączyć
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
MUZEUM MOTOCYKLI W IRBICIE
Iwan - syberyjski łącznik, przekazał nas swojemu znajomemu z Irbitu. Siergiej obecnie jest lokalnym nadszyszkownikiem z kontaktami, a w młodości zajmował się sportem wyczynowym. Oczywiście cross na Uralu z kolaską. Natychmiast podłapał wspólny język ze spartsmienami z Polszy i do końca pobytu był nieoceniony zarówno jako przewodnik/wprowadzający jak i źródło informacji.
Podjechał po nas pod hotel i zakomunikował że musimy chwilkę poczekać. Okej, czekamy – okazało się że na przedstawiciela lokalnej prasy, który później łaził z nami wszędzie tam, gdzie można było zrobić relację ze spotkania sportowców z Polski z lokalnymi (i nie tylko jak się potem okazało…) mistrzami tego sportu.
Wyszła z tego strona w gazecie - później przysłali nam na pamiątkę.
[link widoczny dla zalogowanych]
Muzeum w Irbicie z wierzchu nie wygląda. Kompletnie nie wygląda.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Gdyby nie było wiadomo dokąd i po co idziemy, to prawdopodobnie nikt nawet nie rzuciłby okiem na ten poprzemysłowy obiekt oblepiony reklamami lokalnych firemek znajdujących się na tym samym terenie.
W środku optyka się zmienia. Pomieszczenia nie są może zbyt przestronne, ale zgromadzona kolekcja robi wrażenie - a to jej mała część (reszta w magazynach).
[link widoczny dla zalogowanych]
Emy, Urale, Irbity, Beeemki (jak twierdził przewodnik ta poniżej to jedna z tych 5 sztuk R-71 zakupionych w celu skopiowania),
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
modele eksperymentalne i prototypy (np. I7D), modele produkcyjne , modele produkcyjne z ciekawymi detalami (widzieliście kosz z takim przetłoczeniem ? )
[link widoczny dla zalogowanych]
A Urala z fabrycznie doczepionym STEIBem ?
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Mnóstwo ciekawego sprzętu w stanie dobrym albo jeszcze lepszym:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Jest Vincent:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Jest i BeSA z ciekawym "koszem" :
[link widoczny dla zalogowanych]
Jest też R-75
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Trochę współcześniejszej produkcji seryjnej i nieseryjnej - m.in Ural Akuła (rekin - motocykl customowy)
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Ural M-65
[link widoczny dla zalogowanych]
Ural Rekordowy, na którym m.in Aleksander Bułanow (obecny dyrektor muzeum) uczestniczył w ustanowieniu rekordu Guinnessa w ciągłej jeździe motocyklem z koszem. URal przejechał 25506 km w 440 godzin, ze średnią prędkością około 57km/h - bez zatrzymania. Da się ?
[link widoczny dla zalogowanych]
Jeden z chromowanych Urali wykonanych dla dyrektora cyrku moskiewskiego:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Ural milicyjny:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ural M-73 - [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ural Cobra
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Ural Voyage
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Ural 8.1231 Solo Classic
[link widoczny dla zalogowanych]
Ogólnie rzecz ujmując metalowe Eldorado
Wśród eksponatów największym zainteresowaniem zwiedzających cieszy się motocykl, na którym kiedyś zasiadł sam Władimir Władimirowicz Putin. Teraz, każdy zwiedzający może sobie na TYM egzemplarzu zrobić zdjęcie.
Wiecie jak jest, nie mogliśmy przegapić takiej okazji...
[link widoczny dla zalogowanych]
Obok stały maszyny sportowe na których oglądanie liczyliśmy równie mocno . Ural Kross 1000 oraz maszyny do wyścigów płaskich (np. Strieła-1 oraz S-51)
Specjalnie dla nas zostały zdjęte zabezpieczenia i ekipa Ural Cross Team mogła sobie zrobić zdjęcia na tych unikatowych egzemplarzach z epoki.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Odpalić i pojeździć się nie udało , więc porównania do nowoczesnych motocykli nie będzie ale widać że wrażenie jest.
Połaziliśmy, pooglądaliśmy, zdjęć mamy chyba z półtora miliona(będzie z tego osobna galeria) - a na razie np. taka ciekawostka - chłodzenie hamulca przedniego:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Czas pogadać.
Dyrektor Aleksander Bułanow od początku był sympatyczny (sam z siebie i dodatkowo dzięki naszemu przewodnikowi, z którym znali się dłużej niż my żyjemy), ale po wymianie suwenirów zrobił się jeszcze bardziej przystępny i zaczął nam opowiadać o swojej karierze sportowej, z szuflady biurka wyciągnął archiwalne zdjęcia
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
i w końcu pozdradzał trochę tajników eksploatacji sprzętu - bo na Uralach ścigał się przez większą część sportowej kariery. Szymek słuchał, Ziemek notował, dziennikarz skrobał relację ja robiłem zdjęcia.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ogołociliśmy z pamiątek muzealny sklepik (talerze, kubki, znaczki, notesy, przypinki icotamjeszczebyłociekawego--dawaj ),
[link widoczny dla zalogowanych]
zostawiliśmy ślad obecności w księdze pamiątkowej
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Zasuwamy dalej.
cdn...m.in. idziemy na podryw, ale ze zmiennym szczęściem.....
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez mikimoll dnia Czw 11:21, 17 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
hakin1
Dołączył: 18 Lis 2013 Posty: 308 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: UK
|
Wysłany: Sob 10:11, 19 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Czytałem od dechy do dechy- zazdroszcze przygody. Klimaty wschodu są mi dobrze znane, super wyprawa! |
|
Powrót do góry |
|
|
Prince
Dołączył: 15 Kwi 2009 Posty: 3491 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków <-> Warszawa
|
Wysłany: Sob 10:52, 19 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
dawajta dalej. |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 2:39, 21 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Lecimy dalej - odcinek 7 pewnie po południu.
Odc. 6 Nie samym motocyklem człowiek żyje
Prosto z muzeum motocykli, Siergiej przetransferowł nas do Muzeum Życia Codziennego - prezentującego życie mieszkańców Irbitu na przestrzeni dziejów.
Na miejscu genialna kolekcja ikon, samowarów, uchwytów do szklanek z misternymi zdobieniami (zawsze lubiłem pić herbatę z takiej szklanki), maszyn tkackich, motywów religijnych, ludowych, folklor przemieszany z historią i raj dla ewentualnych zbieraczy/kolekcjonerów.
[link widoczny dla zalogowanych]
Miejscowa fauna i flora, ślady i pamiątki po dawnej ludności tubylczej - wszystko co może dotyczyć życia codziennego.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Ten koleżka strasznie ucieszył się z naszej wizyty:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ten był czujny....
[link widoczny dla zalogowanych]
Zdjęcie z niedźwiedziem - żelaaaazny punkt. No po prostu musiało być .
Pojechać do Rosji i wrócić bez zdjęcia z niedźwiedziem, to jak chociaż raz w życiu nie usłyszeć jak teściowa mówi "Grażynka - a pamiętasz tego Romka od sąsiadów ? Tego co z nim byłaś na studniówce. Ty wiesz jaką on FABRYKĘ pobudował ?".
Niby taki banał, ale jak nie ma to czujesz że czegoś zabrakło
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Bratamy się z dawnymi tubylcami - tacy raczej kompaktowi byli. I żeby nie było mam na myśli wymiar wzwyż a nie wszerz :
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Przewodnik nalegał i koniecznie musieliśmy zrobić zdjęcie na krześle Rasputina (osobiście siadywał ) . Przy okazji podładowaliśmy energię hmm, powiedzmy witalną (podobno to krzesło świetnie wpływa na to z czego znany był Rasputin).
[link widoczny dla zalogowanych]
Potem jeszcze zdjęcie w szyszaku - zabijcie mnie nie pamiętam dlaczego to takie atrakcyjne było (oprócz tego że Ziemkowi ewidentnie pasuje):
[link widoczny dla zalogowanych]
Na koniec rozgaworka z panią Kustosz i Panem Kustoszem. Pogadaliśmy o słowiańskiej drużbie, jabłkach i zgubnych skutkach wydawania szmalu na rakiety zamiast na łatanie chodników, ale na koniec i tak okazuje się że "wsio normalna".
Klimat był tak dobry, że zaprowadzili nas na zaplecze, do magazynów i powiedzieli że będzie "coś specjalnego".
I faktycznie pokazali - największy na świecie samobieżny samowar:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
i jeszcze piec chlebowy.
[link widoczny dla zalogowanych]
W stołówce zjedliśmy całkiem fajny obiad za jakieś 6 zł (zupka, kotlecik, ziemniaki, kompot) . Takie ceny to ja rozumiem . Żal wracać. |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 13:03, 21 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc. 7 Niby nie samym motocyklem... ale ciągnie wilka do lasu
Naładowani wiedzą, historią i radością życia z buta uderzyliśmy w kierunku hotelu.
Mijając takie dość zapuszczone zabudowania, przez okno zauważyliśmy kontury Urala z kolaską. O, fajne ujęcie - kontury motocykla na tle jasnej plamy światła, takie typowe zdjęcie do przewodnika.
[link widoczny dla zalogowanych]
Idziemy dalej, i tutaj pojawia się na pół otwarta brama i widać takie cudo:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
śniegolot - z silnikiem uralowskim, obok nieśmiertelna Beczka. Znaczy gratów może być więcej .
Włazimy na teren, zaczynamy się kręcić i łapiemy lokalsa pytając czy można porobić zdjęcia. Mówi że można, ale bilet trzeba kupić.
Jesteśmy w lekkim szoku, że dziki kapitalizm zaszedł aż tak daleko ale od słowa do słowa okazało się że w tym nieco zapuszczonym miejscu jest drugie co do wielkości muzeum motocyklowe w tamtej okolicy "Centr Motokultury" - MOTODOM .
W środku klimat jak tuż przed wyburzeniem, ale na wejściu stoi fajny TIZ
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
a dalej podobno więcej. Ryzykujemy bilet, ja dodatkowo ryzykuję toaletę .
Zdjęć kibla w muzeum nie pokażę, bo to mili, sympatyczni ludzie i nie chcę żeby "w świecie" byli znani tylko z tego powodu, ale mówię wam że w takim miejscu jeszcze nie byłem ..
Dość powiedzieć że jak mnie nie było, to przewodnik powiedział czekającym na mnie chłopakom że tam jest trochę "surowo". Tylko raz to słyszeliśmy coś takiego w czasie całego pobytu - zazwyczaj wszelkie niedogodności kwituje hasło "wsio normalna" .
Okazało się że warto. MOTODOM to miejscowe centrum kultury motoryzacyjnej (tak to określają), ale w uproszczeniu to prywatne muzeum dotowane przez miasto (wpadliśmy na burmistrza , piątkę przybił, pogadaliśmy o miastach i krajach. Kto skąd, jakie różnice. Tematów politycznych nie poruszał, pogadał i poszedł gdzieś dalej).
Muzeum nie wygląda - tak samo jak przyfabryczne muzeum też "nie wygląda", ale ciekawostki są.
Na początek rzucili nas na głęboką wodę - "wyciągnij wał i nie zrób sobie krzywdy" . Jak mawia pewien znany detektyw "nie wiedzą z kim tańczą!" .
[link widoczny dla zalogowanych]
Zorientował się że nie pierwszy raz jest wykonywana ta operacja , więc i gadka potem była trochę konkretniejsza.
Trochę sprzętu customowego. Nawet myśleliśmy że to nie "nasze" (uralowskie),
[link widoczny dla zalogowanych]
ale Szymek zaraz urwał jakąś dźwignię bez przykładania większej siły. Czyli okej, to jednak nasze.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jeszcze bardziej odjechane customy:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Sporo różnego sprzętu w przestronnej hali pofabrycznej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Cywilne maszyny przygotowane do bezkompromisowej turystyki:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
przy okazji zwróćcie uwagę na naklejkę - widać na niej jak Rosja odbiera sankcje zachodu ("Wasze sankcje" - dla niecyrylicowych):
[link widoczny dla zalogowanych]
trochę sprzętu sportowego:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
trochę prawdziwków po okolicznej ludności (jak używali, tak oddali) :
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
I gratka - oryginalne plany fabryczne przeróżnych interesujących elementów.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Oczywiście natychmiast rzuciliśmy się do trzaskania fotkopii. Jeden przekładał stronice w teczkach z planami, drugi trzaskał zdjęcia z góry a trzeci gadał z kustoszem. Z boku wyglądaliśmy trochę jak parodia Stirlitza. Jeśli w ogóle da się sparodiować parodię
Przewodnik pracował kiedyś w biurze konstrukcyjnym przy jakichś detalach, oprócz tego robił coś dla fabrycznego zespołu sportowego.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Czyli znowu jest temat - jest gadane.
Gadanie to w ogóle osobna sprawa. Innostraniec (cudzoziemiec) to od razu atrakcja. Kierowca taksówki (taksówka z maksymalnie szarej strefy to kolejny osobny temat na dygresję z miejsca powiedział że Polaków nigdy nie wiózł i już był punkt zaczepienia do pogadania o różnicach.
W sklepie jak wyczują że z akcentem coś nie tak to zaraz zagadują, a jak się dowiadują że Polsza to od razu uśmiech i 10 minut w plecy.
Tylko jest jeden warunek. _Trzeba mówić po rosyjsku_. O angielskim należy zapomnieć, to nie jest język cywilizowanych ludzi..... Jak chociaż odrobinę gawarisz - to już jest dobrze. Pomogą, zaprowadzą, opowiedzą, wódkę lepszą w sklepie doradzą (i tańszą niż się samemu wybrało). Ale trzeba gadać po ichniemu. I w ogóle gadać - dużo, chętnie, na różne tematy.
Ziemek mówi chyba najlepiej - bogate słownictwo, składnia. Szymek też niczego sobie (ciągła praktyka) ja miałem zdecydowanie najsłabszą technikę i najbardziej zardzewiałą (więcej rozumiałem niż mówiłem). Ale tydzień surviwalu zrobił swoje.
Jak ostatnio miałem okazję pogadać z Łotyszami na jakimś bazarze (uprzedzam pytania - tak, wszyscy byliśmy pijani) to komplementowali mój rosyjski . Więc na przyszłość jestem przygotowany
Na koniec wymiana suwenirów, adresów i jescze kilka zdjęć z szopy (z przyległościami), którą specjalnie dla nas nasz nowy przyjaciel otworzył.
Na początek wszędołaz na wielkich balonowych kołach:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Kosz w wersji minibus
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
i chory pomysł na trójkołowca z laminatu - wyobraźcie sobie jak ten silnik musiał się grzać.....
[link widoczny dla zalogowanych]
I cóż, rutyna. Kolacja w "Starej Mielnicy"(polecamy )
[link widoczny dla zalogowanych]
zakupy w markecie, bankiecik, dalsza rozmowa, bijatyka pod dyskoteką (ale z dystansu - tym razem babeczki) . Jest dobrze ;] |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 15:25, 21 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc. 8 - dygresyjno-folklorystyczny, czyli różne takie zebrane.
Kolejne dni, trochę folkloru trochę ciekawostek.
"Wsio normalna" - tym hasłem da się skwitować wszystko. Ktoś cię próbuje przejechać na pasach i jeszcze ma pretensje ? Wsio normalna. Miał być pokój dla 3 osób, ale na miejscu okazuje się że nie ma nic a moskwiczanin udaje padlinę ? Wsio normalna. Idziesz do fajnej knajpy (żadna speluna) - a tam każą ci skoczyć sobie po browar na drugą stronę ulicy i przynieść z powrotem. Wsio normalna. Ceny znaczków do Polski podane na poczcie na Syberii a ceny (w tej samej taryfie) podane w Moskwie różnią się (w Moskwie bliżej, a drożej . I obydwa cenniki są oficjalne i obowiązujące....) wsio normalna. Nie ma pieniędzy na unikatową kolekcję motocykli (bo nikomu to nie potrzebne), ale zbiory ledwo udało się uratować przed rozparcelowaniem do prywatnych kolekcji ? Wsio normalna.
Po prostu trzeba sobie radzić i żyć dalej.
Taki obrazek - 7 rano, wparowaliśmy na śniadanie do sklepu z zakąskami (jest obok dyskoteki i sklepu całodobowego). Sklep to taka mieszanka mini spożywczaka (w środku kobieta za ladą) i dość obskurnego baru (3 plastikowe stoliki ogrodowe nie pierwszej czystości, jeden zajęty przez zmęczonego uczestnika nocnej zabawy w pobliskim lokalu rozrywkowym). Całość ma ze 30 m2 i jest połączona drzwiami ze sklepem monopolowym. Można sobie kupić browarek i pójść po np. czebureka z mikrofalówki (taki spory drożdżowy pieróg z nadzieniem mięsnym, warzywnym lub serowym).
[link widoczny dla zalogowanych]
Ktoś drzemie, inny próbuje z nim rozmawiać (coraz głośniej próbuje). Nagle do sklepu wchodzi dwóch lokalsów z browarem, z wyglądu reketierzy (zbieracze haraczu). Jeden niesie browar. Zaczyna dyskusję z jakąś półprzytomną babeczką, mocno skupioną na próbach wcelowania widelcem do ust (koordynacji baaaardzo nie miała tego ranka). Rozmowa jest coraz bardziej agresywna a gościowi jakoś tak wymyka się z ręki pełny browar i rozpiernicza po całej podłodze składającej się z popękanych biało-czarnych kafelków - taka niedokończona mozaika (na drugiej części praktycznie goły beton). Browar z ostrym hukiem leci na glebę, babka się dodatkowo nakręca, typ daje upust niezadowoleniu, my zaczynamy być lekko spięci a jak reaguje sprzedawczyni ?
Cóż...nijak. W momencie kiedy nam skacze ciśnienie - jej nawet nie drga powieka. Wsio normalna.
Taksówka z szarej strefy. Miasto niewielkie, ale mieliśmy do obskoczenia 3 miejsca w krótkim czasie. W knajpie prosimy o taryfę. Spoko, barman dzwoni - za chwilę mówi że już jest. Zerkamy przez okno, ale nic nie widać - "no tam stoi, ten szary taki". Oczywiście zupełny cywil - bez taksometru, jeździ się "na zegarek" - 400 rubli za godzinę (jakieś 25 zł). Gość prowadzi jakby za punkty od drogówki można było wygrać co najmniej pralkę albo telewizor.... Pojeździliśmy łącznie z pół godziny, daliśmy mu chyba 300 rubli - wyszło po 6 zł/osoba. Paliwo chyba kosztowało nieco ponad 2 zł/ litr.
Wymiana walut - w kantorze przy banku przy wymianie walut spisywali nas z paszportów. Bo takie przepisy. Ale innego dnia już nie spisywali, bo nie trzeba .
Telefonia komórkowa - chcieliśmy sobie kupić miejscowe karty (kupić je w Irbicie, doładować i potem wyrzucić). Nie da się. Trzeba podpisać dokumenty i umowę, a przed wyjazdem rozwiązać. I Pani nie gwarantuje że nam się uda rozwiązać te umowę w Moskwie. Tu podpisać i tu rozwiązać za 3 dni. Prepaida NIET i ch... i już. W Moskwie już nie szukaliśmy za to przed każdym dworcem uliczni sprzedawcy wciskali prepaidy w ramach handlu naręcznego. Najwyraźniej tego problemu jeszcze na Syberii nie przezwyciężyli.
Ceny/sklepy/zaopatrzenie. Wódka tania, w knajpach też - wybór bardzo duży i większość dość smaczna. Postaram się potem odszukać paragony to wrzucimy do relacji. Sklepy, sklepiki, markety normalnie zaopatrzone, braków nie stwierdzono. Sporo polskich akcentów - Tymbark, KARMI, jabłka. Co potrzeba. Kiełbasy i konserwy raczej tłuste - jak na nasze standardy nawet bardzo tłuste.
Urale na ulicach. Najpierw robiliśmy zdjęcia, ale za chwilę okazało się że to ma taki sens jakbyśmy u nas pokazywali sobie palcem Lanosy albo Polonezy.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Ot, pojazdy użytkowe, co chwila coś jedzie. Najczęściej w wersji towarowej (skrzynka/trumna, albo pusta platforma na towar).
Trafiają się również wersje "reklamowe"
[link widoczny dla zalogowanych]
Fabryka. Krótki temat - bo fabryki prawie nie ma. Tzn. budynki są, motocykl przed wejściem jest:
[link widoczny dla zalogowanych]
ale z lekka zdewastowany znak firmowy wiele mówi o obecnej kondycji zakładu (w stosunku do lat ubiegłych).
[link widoczny dla zalogowanych]
Nawet nie mogliśmy wejść bo była przerwa technologiczna (od kilku tygodni). Produkcja odbywa się wyłącznie pod zamówienie i właściwie tylko na zagranicę. Jak importer zamówi, to fabryka składa. Przez ostatni rok powstało chyba 800 motocykli - w czasach świetności powstawało około 130 tysięcy. Ale fotografować budynku nie wolno. Zakaz
Rynek wewnętrzny tych motocykli nie potrzebuje - zarówno ze względu na cenę jak i brak sentymentu do rodzimej technologii w opozycji do kultowości technologii zachodniej (trochę też jako symbolu statusu). W świetnej kolekcji zabytków w muzeum fabrycznym, jako jedna z atrakcji obok R75 , Vincenta czy BSA stoi sobie Honda GoldWing - i ludzie się nią jarają (jeden z dwóch motocykli, na które wolno wsiadać - drugi to TEN na którym siedział Władimir Władimirowicz).
Samochodów zachodnich jest mnóstwo, w stanie różnym, ale bardzo dużo stosunkowo świeżej produkcji i niemało luksusowych (kochają Land Cruisery). Często, gęsto jest niezłe auto i dom wyglądający jak tuż przed rozbiórką. Może dlatego że dom komunalny, a samochód prywatny , ale też dlatego że na zachodnie auto jest tutaj spore ciśnienie. Spotkanie Żiguli nie jest jeszcze problemem, ale starsza Wołga to rarytas.
Cecha wyróżniająca - ze 20% ma pęknięcia na przedniej szybie(sporo szutru, kamieni, żwiru) i nikogo to przesadnie nie stresuje.
Taka ciekawostka - jedziemy sobie po Tiumeniu i przed nami Dacia. Ale coś z nią jest nie tak.... No tak, na klapie dumny napis RENAULT Logan. Zaczynamy się rechotać że to może jakiś domorosły tuning, ale Iwan nam wyjaśnił że tutaj jest RENAULT bo Dacii to by w Rosji nikt nie chciał kupić .
Dziewczyny/kobiety. Zupełnie inaczej to wygląda niż statystycznie u nas. I nie mówię o urodzie, ale o wrażeniu ogólnym. Tutaj kobiety jeszcze chodzą w sukienkach, włos najczęściej długi, paznokieć zrobiony. Nie że wieczorem, na wyjście - zwyczajnie , na co dzień . Do pracy, czy do sklepu zawsze jest pełen szyk - czasem aż się głowa odkręca..... Podobnie jest jeszcze na Ukrainie, ale już Litwa, Łotwa , Estonia znacznie bardziej pod tym względem "zzachodziała" i jest tak jakoś dżinsowo i nijako .
Ot takie luźne obserwacje. W następnym odcinku motocyklowy klub sportowy i spotkanie z Mistrzami Rosji w motocrosie z kolaską.
Ostatnio zmieniony przez mikimoll dnia Pon 23:14, 21 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Śmigiel T
Dołączył: 20 Lis 2009 Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Sob 22:35, 26 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Ciekawa wycieczka i ciekawie opisana. Super. |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 3:25, 27 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Śmigiel T napisał: | Ciekawa wycieczka i ciekawie opisana. Super. |
Dziękujemy, lecimy dalej. |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 3:26, 27 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc. 9 Jak spartsmieny ze spartsmienami.
Kolejnego dnia Siergiej, wielokrotny mistrz ZSSR a później Federacji Rosyjskiej(były wieloletni zawodnik zespołu fabrycznego)
[link widoczny dla zalogowanych]
zabiera nas do lokalnego klubu sportów motorowych. Docieramy na teren nieczynnej fabryki mebli, tam przedzierając się przez błoto i chaszcze
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
trafiamy do garażu, w którym swój sprzęt trzymają m.in Mistrzowie Rosji - bracia Zyrianow. Warunki absolutnie nie idą w parze z osiągnięciami,znaczy musi być prawdziwy duch sportu.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Na miejscu czekał na nas trener i zawodnicy –
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
po raz kolejny Ural Cross Team miał okazję powymieniać doświadczenia, a właściwie garściami naczerpać wiedzy o modyfikacjach i eksploatacji swojego sprzętu
[link widoczny dla zalogowanych]
wprost od autentycznych zawodowców, z wieloletnim doświadczeniem
[link widoczny dla zalogowanych]
Szacunek naszych gospodarzy do polskiej ekipy zdecydowanie wzrósł kiedy okazało się że "Paliaki - maładcy" wiedzą o czym mówią, wiedzą co robią i w dodatku zabrali się za to mając 4 dychy na karku.To wzbudziło niekłamany zachwyt i dalej było już standardowo. Wymiana suwenirów , wspólne zdjęcia (dziennikarz notuje – potem okaże się że wysmarował z naszego pobytu artykuł na całą stronę). Wymiana doświadczeń – tradycyjnie już jak jest u nas, jak u was. Trochę o sporcie - chłopaki są fanami Justyny Kowalczyk. I na koniec dlaczego na zachodzie jest tak kijowo .
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Warsztat nie imponował rozmachem, ale w każdym kącie taki męski porządek, czyli ład ogólny ale bez wynaturzeń
[link widoczny dla zalogowanych]
Wymiana suwenirów - kalendarze, naklejki, znaczki, Ural Team dostał fajny fant do motocykla - czyli tzw. "atmosfera wzajemnego zrozumienia". Jeszcze fotografia grupowa i
[link widoczny dla zalogowanych]
i jedziemy z jednym z zawodników na tor crossowy (utrzymywany przez miasto). Na miejscu okazało się że jednak są warunki do złapania formy.
[link widoczny dla zalogowanych]
Na ładnie utrzymanym i zagospodarowanym terenie regularnie odbywają się wyścigi samochodowe i motocyklowe.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Czas wracać na bazę - jutro dość wcześnie wyruszamy do Tiumenia, m.in pooglądać co ciekawego Gazprom trzyma w garażach . |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 23:40, 27 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc.10 Tiumeń, stare samochody, gorące źródła
Z samego rana z hotelu zabiera nas Iwan i po krókiej przejażdżce (+/-200 km) jesteśmy w Tiumeniu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie mamy zbyt wiele czasu - w programie są zakupy mniej lub bardziej lokalnych specyfików (nie, tym razem wyjątkowo nie chodzi o wódę - no w każdym razie nie tylko), rejs po rzece i mała panorama miasta, Muzeum Wojny Ojczyźnianej, kolekcja samochodów zabytkowych, wymoczenie 4 liter w gorących źródłach - czyli jak zwykle plan jest napięty jak baranie jaja .
Miasto jak miasto - zwiedzamy je bardzo powierzchownie, więc niewiele można o nim powiedzieć (nie cytując Wikipedii ). Uwagę zwraca rzeka - szeroka i żeglowna o czym świadczą m.in potężne żurawie w porcie rzecznym.
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie do końca to widać, ale w mieście są pieniądze - ststystycznie większe niż w okolicy. Doinwestowanie idzie prosto z Gazpromu - także pośrednio mamy tam swoje udziały )) .
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Na początek małe zakupy - wybieramy to co nam wcześniej polecili Edik i Iwan czyli kazachstańską herbatę i takąż czekoladę. Z Ziemkiem decydujemy się na wytestowanie kiełbasy z koniny - całkiem dobra.
Trochę kupowania tematów "prezentowych" - znalzałem stoisko z koszulkami :
[link widoczny dla zalogowanych]
Najbardziej zauroczył mnie Putin ze szczeniaczkiem ("Mój Prezydent"), aaaale jakoś się nie zdecydowaliśmy .
Takich oznak poparcia polityki rządu i lekceważenia tzw "sankcji" było więcej - nie tylko w Tiumeniu. A w sklepach były jabłka....
Szymek znalazł kolejne zastosowanie dla kółek uralowskich - wózek z promocją
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Sklepy jak sklepy, wszystko jak u nas tylko asortyment czasem bardziej egzotyczny i ceny lepsze, ale nie na wszystko. Elektronika nie jest jakaś przesadnie tania a chińszczyzna (taka niskiego sortu) droższa niż u nas lub porównywalna.
Na stołówce zaliczliśmy jakiś obiadek za niecałe 10 zł i oczywiście chleb - do zupy, do kaszy gryczanej z mięsem, do kotleta. Tylko do deseru nie było.
[link widoczny dla zalogowanych]
Miasto dość typowe, szerokie ulice, dużo bloków i wszechobecna szarzyzna. Trochę jak u nas , jeszcze ze 20 lat temu.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
To oczywiście też się zmienia i nowe konstrukcje są żywsze, zaprojektowane z większym polotem niż stare blokowiska.
Fajniej się robi po zejściu "ze szlaku" i kiedy pojawia się stara cerkiew, jakieś drewniane zabudowania, domy starsze niż te 50-60 lat. Nawet jeśli nie zawsze dobrze utrzymane to tworzą jakiś klimat.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Godzinny rejs po rzece z przewodnikiem to taka akcja "w te i z powrotem". "Po prawej budynek Gazpromu, po lewej miejsce w którym kiedyś była fabryka czegoś, po prawej dawny punkt przy którym ktoś kiedyś komuś coś" itd . Zapamiętałem m.in. budynek, w którym podczas II wojny światowej "mieszkał" Lenin, po ewakuacji z Moskwy.
Zaliczone.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Zaraz obok przystani było Muzeum Okręgu Tiumeńskiego, w którym można było zobaczyć przeróżne rzeczy związane z historią, mieszkańcami. Dominowały tematy wojenne (II wojenne) , na placu obok kolekcja artylerii z różnych okresów. W ogóle wszędzie trafialiśmy na jakieś "upamiętnienia" - 70 rocznica zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej była wszechobecna.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
a wewnątrz różności - rekonstrukcja polowej sali operacyjnej, multimedialna lista odznaczonych orderem Bohatera Związku Radzieckiego, trochę drobniejszej "militarki" (jakieś zrzyny karabinów i dla kontrastu np. kompletny moździerz ). Mapa produkcji przemysłowej (II wojennej) itd. itp. Wojna - hasło naczelne. A Wojna Ojczyźniana to zjawisko wręcz parareligijne.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Ciekawostka - "prawdziwa" swinaja tuszonka, ale nie robiona w Rosji
[link widoczny dla zalogowanych]
Żeby było ciekawiej, tam motywy wojenne są chętnie wykorzystywane przez .... pary ślubne. Do fotografii plenerowej np. z z armatami w tle. Przy nas jakaś para kończyła właśnie sesję, szła już kolejna. Podobny obrazek widzieliśmy w Muzeum Wojny Ojczyźnianej w Jekaterynburgu. Więc to chyba nie przypadek .
No to jeszcze "dokumentacja"
[link widoczny dla zalogowanych]
i nie przeszkadzamy w pracy, lecimy dalej:
[link widoczny dla zalogowanych]
Kolejny przystanek to kolekcja samochodów zabytkowych.
Dojeżdżamy do mocno przemysłowej okolicy, niby na uboczu ale to nadal w mieście. Droga robi sie coraz bardziej "wymagająca" dla zawieszenie. Przechodzi w szutrówka - a wręcz ubitą błociankę. W takim miejscu parkują samochody pracowników. Nieco abstrakcyjnie to wygląda, kiedy podjeżdża mały damski (jak słowo daję różooowy!) samochodzik, wysiada z niego blond laska na szpilkach tak długich że chyba można by nimi łączyć bale w góralskiej karczmie na trasie Warszawa - Gdańsk i tup, tup, tup po tym błocie zasuwa do bramy, żeby dopiero po kilkuset metrach dotrzeć do czystego budynku biurowego. Tak samo jacyś odstawienie goście w garniturkach i pantoflach.
Teren aż się prosił o asfalt albo cokolwiek, ale skoro im to nie przeszkadzało to i nam tym bardziej nie powinno .
Odebraliśmy przepustki i Iwan zaprowadził nas prosto do szefa miejscowych warsztatów samochodowch, który jest odpowiedzialny zarówno za park maszynowy jak i małą kolekcję oldtimerów. Kolekcja jest niezbyt wielka, ale smaczna. Wszystko co zgromadzone jest na chodzie i z definicji doprowadzone do stanu fabryczny+ . Obecnie kolekcja czeka na nowy budynek, więc wszystko stoi pod folią w warsztatach remontowych.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wszyscy kochamy tzw. graty, więc jest wrażenie - zwłaszcza jak zaczynamy oglądać detale. Wszystko w perfekcyjnym stanie:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Obok Czajka - kawałek kapitalizmu, w socjalistycznym wykonaniu. Zdecydowanie najwyższy szczebel mógł sobie tym pojeździć - tzw. predstawiciele ludu pracującego . Jak w starym dowcipie o koniaku - koniak to jest napój ludu pracującego, pity ustami ich przywódców.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
kolejne na podniośniku, lub już w proszku - wyobraźcie sobie trudność restauracji, przy takich rozmiarach detali:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Na zakupy i poszukiwanie detali do rekonstrukcji pojazdów idą duże środki. Jeżeli trzeba coś kupić (pasującego do kolekcji) to ma być i wszyscy wiedzą że nikt nie da więcej, więc nawet nie warto próbować przebijać.
Nie udało nam się tylko dowiedzieć czyja konkretnie jest ta kolekcja - musiało nam wystarczyć że "GAZPROMu" .
Obok współczesne wynalazki. Pojazdy budowane do eksploatacji w warunkach prawdziwej zimy/błota/śniegu/błota/błota/błota.....
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
W pobliżu przycził się też Kamaz na gigantycznych kołach z zabudową typu autobus, do transportu ekipy remontowej.
Całym tym sprzętem jeździ się głównie do pracy .... ale też i na polowania. Oczywiście nie każdy może przyjść, wziąć kluczyki i wyskoczyć na weekend...
To był kolejny dzień atrakcji i chociaż trzymaliśmy fason, to jednak zaczynaliśmy być lekko rozmiękczeni. Propozycja regeneracji w basenach zasilanych naturalnymi, gorącymi źródłami nie mogła przyjść w lepszym momencie. Zdjęcia dziabnięte z Internetu - w samych gaciach trudno aparat przechować
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Klimat świetny, można się wymoczyć w naturalnej wodzie leczniczej. Woda gorąca jak cholera, pocisz się mocząc się w wodzie(IDEALNE DLA MIŁOŚNIKÓW SAUNY) - a browar jak smakuje zaraz po wyjściu .... AMBROZJA.
Trochę śmiesznie, bo wyłazisz z wody, w kąpielówkach idziesz do baru w budynku i napitkiem w garści wracasz, kulturalnie łoisz publicznie browar i wracasz bo basenu. Oczywiście o ile się nie wyp..wrócisz na mokrych kaflach , ale to akurat nikogo nie stresuje.
Przebieralnia jest tak zorganizowana, że jak ktoś idzie korytarzem i otworzy drzwi żeby wejść do męskiej (żadne boksy, jest tylko ogólna) to w kierunku drzwi gromada facetów świeci dupą albo tzw. "imponderabiliami" . Koło damskiej nie chodziłem.
Gadaliśmy trochę między sobą i oczywiście ktoś natychmiast wychwycił "obcą nutę" i zaraz mieliśmy kolegę - żołnierza z Władywostoku, który w Tiumeniu był na przepustce. Pamiętam że on miał tam dwa razy dalej niż my z Polski (jakieś 7500 km) i to już był dla niego jakiś problem, ale nadal chyba mniejszy niż dla nas . Ja do tej pory nie ogarniam skali i tych przestrzeni.
Powoli zauważamy też u siebie wpływ zasady "wsio normalna". W bocznym basenie jakaś pani rozcięła sobie nogę na dnie basenu. Krew się leje, babka próbuje fikać tą jedną nogą i pokazuje obsłudze basenu - a gość wzrusza ramionami, mówi że to zgłosi, idzie sobie i już nie wraca .. i niemal fizycznie widać jak z tyłu głowy kołacze mu się myśl "daj już spokój i przestań zawracać....".
Ci którzy słyszeli, przesuneli się o kilka metrów dalej - do większego basenu i przez chwilę ostrzegali innych żeby iść prawą stroną bo na lewej ostre na dnie . Zdarza się, wsio normalna.....
Ogólnie rzecz ujmując Sanepid niemal wszędzie by się tam nie nudził, ale dość szybko przestało to na nas robić wrażenie.
Czas kończyć sielankę, wracamy do bazy. Iwan zrobił tego dnia jakieś 700 km ale nadal mówi że to mała wycieczka. Takie wrodzone zakrzywienie czasoprzestrzeni . My tradycyjnie zaliczamy mały bankiecik na podsumowanie dnia i grzecznie idziemy spać kołysani dzwiękami techno i delikatną awanturą pod dyskoteką........ Wsio normalna.
cdn.
Powoli zbieramy się do powrotu - przed nami krótka chwila w Jekaterynburgu
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
i dwie krótkie chwile w Moskwie
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
ale do tego jeszcze dojdziemy |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 16:52, 30 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc. 11 Orzeł wylądował - orzeł odleci.
Czas powoli wracać, jedziemy jeszcze na jedną nockę do Jekaterynburga .
Przejazd jak przejazd, 200 km - jak po bułki.
Iwan uważa że mając tak krótki czas na miejscu OBOWIĄZKOWO, musimy zaliczyć Muzeum Techniki Wojennej "Bojowa chwała Uralu" i okazuje się że po raz kolejny wiedział co mówi.
Muzeum ulokowane przy ulicy Lenina 1 (bo jakże by inaczej ) i znajduje się w miejscowości Wierchniaja Pyszma, ale ta miejscowość w praktyce traktowana jest jako dzielnica Jekaterynburga.
[link widoczny dla zalogowanych]
Po pierwsze naprawdę duża ekspozycja i doskonale utrzymana.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Żadnego festiwalu korozji czy potłuczonej pleksi na samolotach.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Dziesiątki czołgów, samolotów, do tego lokomotywy, całe pociagi,
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
ze dwa kutry kutry/ścigacze, kiosk okrętu podwodnego - a to tylko z tematów na wolnym powietrzu.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
np. w życiu nie widziałem w jednym miejscu tylu wersji T-34 :
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
warto zwrócić uwagę na jakość "wojennych" spawów, odlewów i wykończeń - miało być dużo, szybko i bez komplikacji:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Nie mogło zabraknąć najgroźniejszej wersji jaka kiedykolwiek działała na wszystkich frontach II Wojny Światowej (jakbyśmy w '39 ze dwa takie mieli ..... że zacytuję klasyka) :
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Dodatkowo wybudowano 3 piętrowy pawilon, a w środku cud miód i orzeszki. Kolekcja militariów (i nie tylko)
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
czołgi lekkie i trochę innej militarki,
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
samoloty,
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
broń,
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
umundurowanie/ordery/wyposażenie
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
samochody (w tym samochody radzieckich dygnitarzy z historią użytkowania)
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
motocykle.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Normalnie zakrzywia się czasoprzestrzeń - wchodzisz na godzinkę, wracasz po 4 a głowa lata na wszystkie strony jak na pokazie damskiej bielizny. Podobieństw jest więcej - tutaj też dostałem opierdziel jak chciałem sprawdzić prawdziwe czy makieta ......
Para młoda robi sobie sesję w wojennej atmosferze (ciekawa jaka to wróżba - moze coś na linii syn-teściowa ?)
[link widoczny dla zalogowanych]
Oczywiście tam też popełniliśmy po półtora miliona zdjeć każdy, aż nie wiadomo co pokazać. Poniżej oficjalna galeria muzeum.
[link widoczny dla zalogowanych]
Oczywiście plusy nie mogą przysłonić nam minusów jak mawiał klasyk. Z każdej tego typu ekspozycji w Rosji biją w oczy dwa fakty:
-wojna tak naprawdę zaczęła się w 1941 roku
-i myśmy ją sobie sami wygrali (w sensie Rosjanie) i jeszcze innym pomogli
Ogólnie podejście do faktów historycznych bywa różne. Np. wszyscy słyszeli o wojnie w Afganistanie, a okazuje się że:
[link widoczny dla zalogowanych]
to był tylko "Ograniczony kontyngent wojsk radzieckich w latach 1979-1989". Taka sytuacja.
Co nie zmienia faktu że ekspozycja robi wrażenie - wielkością i jakością.
Na placu spotkaliśmy motocyklistów z Nocnych Wilków, którzy robili sobie urlopową objazdówkę. Wywiązała się rozmowa, trochę pokomentowali sytuację z przejazdem (temat był wtedy mocno na czasie) i od słowa do słowa dostaliśmy zaproszenie do ich moskiewskiej siedziby - celem obejrzenia kolekcji motocykli.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Później (w Moskwie) mieliśmy moment zawahania, ale nie starczyło czasu i postanowiliśmy jednak nie skorzystać.
Kolejny punkt programu związany jest z wydarzeniami, o których trudno nie wspomnieć. Każdy o tym słyszał, ale takie "dotknięcie" historii pozostawia trwałe wrażenie. Chodzi oczywiście o carską rodzinę, zamordowaną właśnie w Jekaterynburgu na polecenie Lenina i Swierdłowa(później Jekaterynburg na wiele lat przemianowano na Swierdłowsk). Po zbrodni nie ma już żadnych śladów z epoki, dom Ipatiewa w którym odbyła się egzekucja został wyburzony pod koniec lat 70-tych (na polecenie Jurija Andropowa a pod nadzorem Borysa Jelcyna - tego samego). Stosunkowo niedawno (2000-2003) wybudowano tam "Cerkiew na Krwi", ze stałą ekspozycją upamiętniającą carską rodzinę i elementami starego domu wkomponowanymi w architekturę wnętrza.
[link widoczny dla zalogowanych]
Paradoksalnie, w mieście swoje pomniki wciąż mają wszyscy w jakiś sposób związani z tą sprawą - Lenin, Swierdłow, Jelcyn, Mikołaj II. Każdy za coś innego i każdy inaczej na tym wyszedł....
Jako typowi turyści zaliczamy jeszcze jedną lokalną atrakcję - czyli granicę pomiędzy Europą i Azją.
[link widoczny dla zalogowanych]
W zasadzie w tym miejscu atrakcyjni byliśmy tylko my i to w ograniczonym zakresie , ale mamy odfajkowane.
[link widoczny dla zalogowanych]
Czas pożegnać się z naszym nieocenionym przewodnikiem, wymieniamy się suwenirami, Iwan wraca trochę pomieszkać.
A my połazić po mieście . Miasto bardzo ładne, rzeka zagospodarowana. Pogoda dopisała więc przyjemnie było połazić tak trochę bez celu i napinania.
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Jak w każdym rosyjskim mieście - odpowiedni monument musi być.
[link widoczny dla zalogowanych]
i do tego pomnik jakiegoś lokalnego (uralskiego) rewolucjonisty - tutaj pamiatnik Iwana Małyszewa
[link widoczny dla zalogowanych]
warto zauważyć że Lenin stoi odwrócony tyłem do "EUROPY" - jak głosi napis na budynku :
[link widoczny dla zalogowanych]
Trafiamy na lokalny festyn miejski - taki typowy. Muzyka, wystawa sprzętu budowlanego, lokalne piwo i genialne szaszłyki prosto z rusztu.
[link widoczny dla zalogowanych]
taka poza była chyba obowiązkowa , z 10 osób robiło ten numer :
[link widoczny dla zalogowanych]
Muzyka to też osobny wątek. Zazwyczaj słychać tzw. muzykę taneczną, sieczka jest głośna i wszechobecna. Oczywiście wszystko po rosyjsku - covery też. I żeby było zabawniej, muzyka jakby ta sama, ale tekst dość luźno związany z oryginałem
O takie coś np. - można nie lubić, ale na pewno kiedyś się słyszało:
Boom, Boom, Boom,Boom I want you in my room - nawet jak ktoś nie rozumie to raczej wiadomo co proponuje pani z teledysku (około 1:00)
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=llyiQ4I-mcQ[/youtube]
I ten sam refren w wersji rosyjskiej - zespół Virus z utworem "Ruczki" :
No gdzie są rączki, gdzie są te wasze rączki ?
Podnieście w górę rączki będziemy tańcować !
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=g4Rg7Z7B_30[/youtube]
I na dobicie Lambada
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=iagoGlpA3ig[/youtube]
Bawi, gdzieś tak do piątego powtórzenia przy jednym obiedzie .
Fajniejsze rzeczy trzeba sobie wyszukać i w stosunku do tego co się słyszy na co dzień, sprawiają jednak wrażenie dość niszowych. Zdaję sobie sprawę że hasło "rosyjski punk-rock" brzmi dla większości równie abstrakcyjnie jak np. białoruski wahadłowiec, ale naprawdę bywa całkiem nieźle:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=of24Z80L6Po [/youtube]
Wieczór kończymy dość lajtowo - winko, cydr, piwo co komu tam podeszło.
Zamykamy etap syberyjski, jutro lecimy do Moskwy. |
|
Powrót do góry |
|
|
mikimoll
Dołączył: 22 Sie 2011 Posty: 43 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 16:53, 30 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Odc. 12 Jekaterynburg - Moskwa
Do odlotu mamy ze 3 godziny czasu wolnego więc obłazimy wszelkie możliwe sklepy i sklepiki.
Odpala się tryb "pamiątki, są pamiątki!" więc coś tam jeszcze dopychamy do czemodanów ale głównie oglądamy przeróżne mniej lub bardziej absurdalne rzeczy przeznaczone głównie dla bogatych turystów ze zgniłego zachodu, albo chociaż z Moskwy czy Petersburga .
Z nudów, niemal do ostatniej chwili badam możliwość dostawy 25 kilogramowego jamnika z brązu za około 13 tysięcy złotych. No sam jestem zaskoczony, ale ostatecznie do transakcji nie doszło...
[link widoczny dla zalogowanych]
Robimy też zdjęcie odpowiadające na pytanie czy poznaliście jakieś fajne Rosjanki:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
W samolocie oczywiście spotykamy Polaków (taka wyluzowana gromada około 20 lat), którzy akurat wracają z wycieczki do Japonii. Gromada "złotej młodzieży" popełniła typowy błąd - podświadomie uznali że skoro ktoś wsiada w Rosji do samolotu i w dodatku nie jest "modnie" odsztafirowany to na pewno jest "jakimś ruskiem" i nic nie rozumie. Czyli spokojnie można rzucić parę niewybrednych komentarzy na jego temat. Padło na nas, a właściwie na mnie.
Hihihihi, hahahaha, koledzy się wzajemnię nakręcają i już robiło się dość grubo, ale któryś przytomniejszy mówi "ty, daj spokój oni moga rozumieć".
No i to był sygnał dla mnie - powiedziałem tylko - "rozumieją, rozumieją" i z kamienną twarzą poszedłem rząd dalej - na swój fotel tuż za nimi.
Zrobiło się cicho, głupio .... aż miło popatrzeć . Także ten, morał jest taki że to jednak mała planeta jest i trzeba uważać co się mówi.
Lądujemy na lotnisku Szeremietiewo - z powodu zmiany czasu lądujemy wcześniej niż wylecieliśmy, taki bonus.
Ogromne lotnisko, na stację kolejki podmiejskiej idziemy około 10 minut i całą drogę pod dachem, budynkami terminala.
Kolejka AEROEXPRESS wiezie bez żadnych przystanków z lotniska, niemal do centrum Moskwy na dworzec Białoruski. Bilety można kupić jeszcze w Polsce (przez internet) - pełen luksus. Oczywiście można próbować taniej - są różne busy, marszrutki i naganiacze(tu takurat nie musi być taniej ) ale tylko kolejka jedzie nieco ponad pół godziny i moskiewskie korki jej niestraszne (a potrafi być srogo pod tym względem). I również tylko w tym przypadku cena nie ulegnie zmianie po dobiciu targu
Po zalogowaniu do hotelu, rzucamy walizy na glebę i natychmiast lecimy na obiad a potem na miasto - Plac Czerwony czeka.
Prawie weszliśmy, ale zatrzymuje nas cepelia.
[link widoczny dla zalogowanych]
Baloniki, koszulki, gadżety, pamiątki, czapy i czapki, maski pegaz, ordery, płaszcze. Wszystko co może być choćby luźno skojarzone z Rosją lub Związkiem Radzieckim. Na szczęście jest ochrona, pilnuje wszystkiego Marszałek Żukow
[link widoczny dla zalogowanych]
Zaliczam małe faux-pas.... na jednej z koszulek niezwyciężony Putin ujeżdża niedźwiedzia brunatnego, wołam Szymka - "Zobacz! Putin z Miedwiediewem ! " . No ja byłem zdecydowanie bardziej ubawiony niż sprzedawca, który to słyszał.... Odwrót, ewakuacja.
W idealmym miejscu (przed Bramą Zmartwychwstania) stoją sobowtóry. Jest kilku Leninów i Stalinów, zdarza się Mikołaj II, Aleksander I, Breżniew. Poooodobno trafia się Putin.
Myśmy spotkali Lenina i Stalina zgodnie ze sobą współpracujących:
[link widoczny dla zalogowanych]
chociaż prasa i tv donoszą że różnie bywało :
[link widoczny dla zalogowanych]
Trochę nas wydmuchali, ponieważ umówiliśmy się na konkretną kwotę za zdjecia a potem się okazało że klasycznie nas robią w babmbuko, bo ta umówiona kwota to miała być ... niby że od głowy sobowtóra. Aż tak źle po rosyjsku nie mówimy, więc zaczęło się ostre targowanie i w efekcie zeszliśmy do kwot akceptowalnych dla turysty z naszego obszaru płatniczego. Zbiliśmy chyba z 70% ceny wyjściowej i w efekcie obie strony były w miarę zadowolone. Za chwilę dowiedzieliśmy się dlaczego odpuścili...
Razem z nimi siedział młodzieniec, który cykał fotki i od razu drukował (pytając czy chcemy czy nie). No zapłacone to chcemy. Oczywiście po wydrukowaniu Lenin ze Stalinem się ulatniają do kolejnych klientów, a małolat mówi że on tu jest sam a nie z nimi i teraz trzeba się rozliczyć z nim. Fachowym okiem ocenił nasz wrodzony styl, szyk i niewymuszoną elegancję , zaproponował 3000 rubli (+/-200 zł) za 3 wydrukowane zdjęcia i wyciągnął rękę .
Poczuliśmy się mile połechtani wyceną, ale po poprzedniej turze skoczyło nam trochę ciśnienie i fachowe negocjacje zaczęły się od naszej kontrpropozycji - "ni chu.....".
Najpierw wytłumaczyliśmy mu że turyści mu się popiętrolili, bo jeśli szukał nadzianych i szastających szmalem Amerykanów to nie mógł trafić gorzej. Trochę dotarło, ale trzymał fason.
2500 ! "SMATRI - ETA PROFESJONALNYJ FOTOAPARAT ! JA WAM SDIEŁAŁ PROFESJONALNE FOTOGRAFIE! "
No to wyciągnąłem z pokrowca swój i zapytałem czy nie chce odkupić, to by sobie warsztat poprawił.....
1800 ! "SPESZJAL PRAJS!" Płynnie przeszedł na język wroga.
Nasz zespół negocjacyjny też był elastyczny, wspólnie ustaliliśmy naszą propozycję na "500 albo niech spi....." Przekazałem ciut,ciut
bardziej dyplomatycznie.
900!!! ....850 !!!!!! głos mu się łamał, głód widoczny w oczach jego jeszcze nienarodzonych dzieci był niemal fizycznie odczuwalny...
Ostatnim wysiłkiem woli próbował wcisnąć mi zdjęcia do ręki, żebyśmy poczuli że to już praktycznie nasze ale dobiliśmy go starym chwytem z wyciągnięciem gotówki, następnie demonstracyjnym schowaniem, odwróceniem na pięcie i powolną ewakuacją.
Skończyło się na 700 rublach i wyrwanym przez nas bonusie w postaci jeszcze jednego zdjęcia w wersji czarno-białej. Nie mówił już nic o braciach Słowianach, ale rozstaliśmy się w zgodzie .
[link widoczny dla zalogowanych]
Wchodzimy wreszcie na Plac Czerwony.
[link widoczny dla zalogowanych]
Faktycznie na nas czekał i był na miejscu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Mniejszy niż się spodziewaliśmy (w telewizji sprawia o wiele bardziej okazałe wrażenie, zwłaszcza w czasie defilad), ale wciąż wygląda jak miliard rubli.
[link widoczny dla zalogowanych]
Zwłaszcza wieczorem jest naprawdę pięknie - w Internecie jest na to mnóstwo lepszych dowodów niż nasze, ale to ... nasze .
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Można sobie przysiąść na krawęźniku i chwilę odsapnać z takim poczuciem "jestem" .
Wparowaliśmy tam w niedzielę wieczorem, więc z tzw. tematów obowiązkowych można odwiedzić co najwyżej GUM - czyli Główny Dom Towarowy (Gławnyj Uniwersalnyj Magazin) a kiedyś Państwowy Dom Towarowy (Gosudarstwiennyj Uniwersalnyj Magazin). Spłycając temat - obecnie to reprezentacyjna i horrendalnie droga galeria handlowa, ale nie po to sie tam idzie (a przynajmniej nie my ).
Po pierwsze świetna architektura - budynek pochodzi z końca XIX wieku i jest po prostu niezwykle elegancki - nie ma nic wspólnego ze współczesnymi kombinatami sklepowymi. Warto wejść żeby popatrzeć na sklepienie, jest naprawdę dostojnie jak na "duży sklep".
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Po drugie - to chyba najbardziej reprezentacyjna lokalizacja handlowa w Moskwie (jest jeszcze Arbat - tam też zajrzymy). To argument dla miłośniczek/miłośników drogich zakupów. Potem można nonszalancko powiedzieć "wieeesz, te buty/sukienkę/marynarkę/krawat kupiłam/em na Placu Czerwonym" )).
My niestety w ten sposób nie przyszpanujemy bośmy sobie tylko w barze szybkiej obsługi wódkę (cóż za zaskoczenie!) do obiadu kupili....
[link widoczny dla zalogowanych]
I okazało się jest trzeci powód - dość hmmmm niszowy. W męskiej toalecie Ziemek odkrył wyborowaną dziurę pomiędzy ostatnią i przedostatnią kabiną. Także ten, jakby byli jacyś amatorzy tematu to możemy powiedzieć na którym piętrze :].
Trafiliśmy akurat na ciekawą wystawę samochodów marki GAZ - modele ciekawe, ale chyba nam wszystkim znane:
[link widoczny dla zalogowanych]
również unikaty:
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
i ciekawostki (fajny przekrój):
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Połaziliśmy jeszcze trochę po bliskiej okolicy, powrót do hotelu, zwyczajowy bankiecik i kimono.
Jutro sporo do obejrzenia. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|