Forum www.kolyaska.fora.pl Strona Główna www.kolyaska.fora.pl
Motocykle radzieckie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Do muzeum i z powrotem - Piotrków-Irbit-Piotrków (KONIEC)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kolyaska.fora.pl Strona Główna -> Podróże małe i duże
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mikimoll




Dołączył: 22 Sie 2011
Posty: 43
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:53, 30 Gru 2015    Temat postu:

Odc. 13 Moskwa cały dzień.

Na dobry początkek bazar Izmaiłowski. Lokalna mekka zakupowo/folklorystyczna - największy targ staroci, jarmark osobliwości i bazar pamiątkarski w Moskwie - przy okazji chyba światowe centrum kiczu, który potem będzie cieszył rodzinę, znajomych i kurz (bo będzie miał gdzie mieszkać). .

[link widoczny dla zalogowanych]

Po drodze (jakby jeszcze ktoś miał wątpliwości) plakat wyjaśnia do kogo należy Krym:

[link widoczny dla zalogowanych]

Tutaj turyści przyjeżdżają po największy wybór towaru.

Tylko że nie w poniedziałki. Bliadź.

Oczywiście wiedzieliśmy że tutaj poniedziałek to taka "mała niedziela", spora część atrakcji turystycznych i muzea pozamykane ale jednak liczyliśmy na nieco większy asortyment. Kompletnie nie było żadnych "fantów" sprzedawanych z gazetki, zakurzonych przedmiotów od "babuszki" . Tylko czysta profeska.

Na posterunku (w dużych ilościach) byli zatwardziali sprzedawcy matrioszek oraz czeczeńscy sprzedawcy wełnianych czap. No i tu zaczęła się jazda.

"Zwiedzających" było niewielu, więc sprzedawcy nudzili się setnie, byli w stanie zrobić i powiedzieć wszystko, byle coś sprzedać albo chociaż pohandlować. No i trafili (cześciowo) na podatny grunt - dopadło nas dwóch

"MAJ FREND !" Zaczęło się jak na targu w Egipcie...(podobno - nie byłem Smile )

"Kakij FRIEND ? My druzja z Polszy !" padła kontra i potem już poooszło.

W tym przypadku z definicji stanąłem okoniem - ja faktycznie nie chciałem tej czapy, ale Szymek z Ziemkiem już byli zdecydowani i to chyba nawet bardziej niż Czeczeńcy - tylko nikt jeszcze nie wiedział za ile.

W ciągu 20 minut zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi, prawdziwymi gentelmenami, prawdziwymi mężczyznami (to przy przekonywaniu że trzeba płacić jak prawdziwy mężczyzna), braćmi Słowianami (dla Czeczenów Smile)) ), mile widzianymi gośćmi - najlepiej na całe wakacje z rodziną i to wszystko za niecałe 4000 rubli/sztuka ( około 250 zł). Oczywiśćie wyjściowo....

Ziemek strugał średnio zainteresowanego, ja zerowo (pomagał mi w tym wyborny szaszłyk z prawdziwej baraniny), tym razem Szymek wziął na barki ciężar negocjacji.

4000!
daj spokój - to cena dla Niemca chyba ?

3000!
za 10 sztuk ?
(tutaj po raz pierwszy pojawia się paliptacja serca u sprzedawcy)

2500 !!! (ręce latają coraz szerzej i w różne strony)

500.. pada szymkowa kontra. Z flegmą i wrodzonym luzem.

Nawet oferent zdaje sobie sprawę że przegiął. Walka na noże (z tym że my mamy tylko plastikowe, od szaszłyków) wisi w powietrzu, ale .... jest poniedziałek i dookoła żywego ducha. Nikt inny do kupowania się nie szykuje Smile

1500! "Prawdziwy mężczyzna płaci jak gentelmen!" Argument był nie do zbicia. Niemal.....

650... odparł jedyny aktualnie dostępny gentelmen.

Gdyby Czeczen dostał zezwolenie na start to chyba by odleciał, tak machał wszystkimi odnóżami.

Finalnie skończyło się na 1000 rubli (+/-65 zł/sztuka) + fotka z naszymi najlepszymi przyjaciółmi na całym Kaukazie.

[link widoczny dla zalogowanych]

Potem jeszcze kilka takich przedstawień (ale już na mniejszą skalę) i kupiliśmy co chcieliśmy. I pewnie znacznie taniej niż gdybyśmy zgodnie z planem przyjechali w niedzielę Smile . Pomógł nam ten cholerny poniedziałek , ale kluczowa była komunikacja po rosyjsku. Jaki by nie był kulawy to tutaj zawsze lepszy niż angielski.


Zwijamy sie dopóki nie wydaliśmy jeszcze całej kasy na pierdoły. "Kumple" jeszcze raz próbują mi sprzedać czapę, ale dzisiaj to mission impossible.

Dla relaksu zaliczyliśmy rejs wycieczkowy po rzece Moskwie - jak w Tiumeniu, tylko miasto większe .

[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]


I widoki ładniejsze.

[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]

Ciekawostka - pomnik Piotra I

[link widoczny dla zalogowanych]

tzn. teraz już tak, ponieważ zaraz po zaprojektowaniu to był pomnik Kolumba i miał stać zupełnie gdzie indziej - tylko nikt go nie chciał, ponieważ dość powszechnie uznawany był za mało estetyczny. Po zmianie twarzy na Piotra I na ekspozycję pomnika zgodziłą się Moskwa, usypano specjalną wyspę na ten cel i pomink stanął (pomimo protestów mieszkańców). I tak już zostało.


Następnie poszliśmy zaliczyć Arbat. Na Arbat nie idzie się koniecznie na zakupy, po prostu warto się przejść tym deptakiem, pooglądać występy artystów ulicznych.

[link widoczny dla zalogowanych]

Wejść na obiad/kolację do Mu-Mu (taka fajna samoobsługowa jadłodalnia z bardzo przystepnymi cenami i charakterystyczną łaciatą krową przed wejściem).

Spróbować jeszcze coś kupić Smile w dobrej cenie (da się.... ale trzeba się ostro targować). A skąd wiemy że da się i to ostro ? Może stąd, że ta sama czapa kupiona na Izmaiłowskim kilka godzin wcześniej za około 1000 rubli (65 zł), na Arbacie kosztuje już 8000 (nieco ponad 500 zł Smile )

Nogi wlazły nam w ... 4 litery, cały dzień łazimy po mieście. Hotel, bankiecik Smile , lulu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mikimoll




Dołączył: 22 Sie 2011
Posty: 43
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:53, 30 Gru 2015    Temat postu:

Odc. 14. Lenin wiecznie żywy? Trzeba sprawdzić.

Wtorek - dzień wyjazdu, jesteśmy spakowani, czujni zwarci i gotowi. Mamy czas do 12:30 i musimy zaliczyć dwa punkty programu przed odlotem.

Zaczynamy od Wodza Rewolucji. Lenin nie jest teraz jakoś przesadnie zapracowany, interesantów przyjmuje od wtorku do soboty w godzinach 10:00-14:00 . Ponieważ przylecieliśmy w niedzielę a wylatujemy we wtorek - mógł nas przyjąć tylko tego dnia. W pozostałe dni się chłodzi...

Do mauzoleum stoi kolejka jak jasna cholera i stale się powiększa. Trzeba odstać ze 40 minut, więc jest czas na obserwację.

[link widoczny dla zalogowanych]

A dookoła czas jakby się zatrzymał - albo i cofnął (do tyłu jak mawiają niektórzy Smile ). Obok przechodzi dziadek, z taką ilością orderów na marynarce, że mógłby z nich stworzyć muzeum na kilka godzin zwiedzania. Żwawo wymija go wycieczka koreańska, śpiewająca i skandująca jakieś hasła w rytm kroków.

Za nami stoi ekipa trzech kolegów - mlode chłopaki. Ciuchy tak trochę "z epoki". Twarze skupione, atmosfera poważna. W ręku goździki - udało się ich potem uchwycić "z partyzanta".

[link widoczny dla zalogowanych]

Na ramieniu aparat marki FED w znoszonym pokrowcu. Przypominasz sobie radzieckie filmy z lat 70/80 i czujesz że oni dopiero co zeszli z ekranu. Normalnie grupa rekonstrukcyjna zaangażowanych ideowców.

Do mauzoleum weszli równolegle z nami. Skłonili się Leninowi, a Dzierżyńskiemu i Stalinowi położyli kwiaty na nagrobkach. Na dworze było prawie 30 stopni, ale powiało chłodem......

[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]

W ogóle "akt" wejścia do tego grobowca ma jakiś klimat, któremu trochę się poddajesz - niezależnie od nastawienia. Żołnierz z obstawy kazał mi zdjąć przyciemniane okulary (musiałem mu wytłumaczyc że to fotochromy i bez nich nie będę nic widział - udało się ), dziadek przed nami wykonał pełny ukłon przed sarkofagiem (z rękami na lampasach). Co 4-5 metrów stoi żołnierz z obstawy, nikt nic nie mówi, oczywiście zakaz fotografowania (kiedyś nawet zabierali wszystkie rzeczy przed wejściem, teraz zelżało) - atmosfera jest naprawdę grobowa.

Potem wychodzisz na światło dzienne i widzisz pomniki ze świeżymi kwiatami - Stalin, Mołotow, Dzierżyński. I ktoś te świeże kwiaty tam wciąż przynosi.

Błędy i wypaczenia swoje a ludzie swoje...


Idziemy jeszcze na chwilę na Kreml. Nie mamy czasu na pełne zwiedzanie więc robimy trasę "zewnętrzną", obiecując sobie że kiedyś wrócimy do Moskwy na dłużej.

[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]

Sporo napraw i remontów, ale tam gdzie się da jest to skrzętnie ukryte - nam też chwilę zajęło zorientowanie się że coś jest nie tak:

[link widoczny dla zalogowanych]


Do dolotu zostały niecałe 4 godziny. Nie zdążyliśmy juz obejrzeć Muzeum Kosmonautyki, Muzeum Techniki i Motoryzacji, 80% Muzeum Kremlowskiego (np. Zbrojowni), Galerii Trietiakowskiej, zobaczyć spektaklu w Teatrze Bolszoj, albo pójść na występ chóru Aleksandrowa, popłynąć wieczorem statkiem po rzece (przy kolacji z wódeczką), wejść na punkt widokowy nad rzeką, pojechać do Muzeum Broni Pancernej w Kubince i Muzeum Lotnictwa we Wnukowie, przegapiliśmy finał czołgowego biathlonu na poligonie pod Moskwą (w poniedziałek mieli przerwę w zawodach - poszukajcie na youtube Smile) i tak można by jeszcze dłuuuuuugo . Moskwa to temat na minimum 7 dni. A spokojnie można tam spedzić ze 2 tygodnie i jeszcze mieć sporo do obejrzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mikimoll




Dołączył: 22 Sie 2011
Posty: 43
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:53, 30 Gru 2015    Temat postu:

Odc 15 Finał.

I to już koniec wyprawy. Nasze niemożebnie wypchane bagaże przechodzą odprawę i kontrolę wymiarów (może dlatego że nakleiłem zabraną jeszcze z Warszawy naklejkę "wymiar OK", którą dostałem na dość chudy, pustawy jeszcze plecak...)

Pora wracać.

Wylecieliśmy 3 sierpnia (poniedziałek) a już 11 sierpnia (wtorek) byliśmy z powrotem w Warszawie.

Zaledwie 8 dni , ale bardzo intensywnych.

Koszt biletów lotniczych wyniósł nieco ponad 2000 zł/osoba (4 przeloty Aeroflotem na dystansie około 7000 km) a reszta to już kwestia życia i spożycia Smile .

Przykładowy paragon z dobrego obiadu "powitalnego" w Moskwie (a tam było już odczuwalnie drożej niż w Irbicie)

[link widoczny dla zalogowanych]

rachunek wyniósł nieco poniżej 200 zł (z wódką), z napiwkiem wyszło po 70 zł /osoba.

Oczywiście taki bankiecik jest tańszy :

[link widoczny dla zalogowanych]

ale czasem warto podarować sobie odrobinę luksusu Smile .

Na pewno chcielibyśmy wrócić. A może za rok pojechać/polecieć jeszcze dalej ?

Czas pokaże ...........


Zdjęcia i relacja ' 2015 - Brzytwa, Mikimoll, Ural63



Ostatnio zmieniony przez mikimoll dnia Śro 16:54, 30 Gru 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hakin1




Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: UK

PostWysłany: Śro 17:33, 30 Gru 2015    Temat postu:

Miałem w odpowiedzi kliknąć "cytuj" ale sie powstrzymam Smile

Jednym zdaniem: TOSZ TO SZOK.. Gratuluje super wyprawy, bo to pewnie jedyna taka w zyciu Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kolyaska.fora.pl Strona Główna -> Podróże małe i duże Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin